Najkrócej? Było treściwie. Trochę czytelników z Esefu (w tym paru jeżdżących za księgarnią na kolejne spotkania), trochę miejscowych, trochę pierwszego fandomu GKFu. Bardzo fajne miejsce – Dom Kultury Przymorze, gościnne, z odpowiednim gospodarzem, czyli Januszem Piszczkiem.
Wystąpili: Rafał Dębski, tym razem nie jako pisarz, a z pokazem broni białej i wykładem o jej historii. Żelastwa na stole było mnóstwo, wnosiliśmy je w kilku turach z samochodu do sali. Kilku nowych rzeczy się dowiedziałem. Nie dotarł Dariusz Domagalski, więc zastąpiłem go opowiadając o festiwalu. Efekt? Sześć osób zapisanych na imprezę. Z rozpędu przeszedłem do swojej prelekcji, czyli Dlaczego warto czytać klasykę SF, a jeśli już, to które książki. Po takiej prezentacji zawsze jest potem przerwa na księgarnię, co pokazuje, że wciąż potrzebujemy polecania tego co dobre, by wyjąć z ciasta same rodzynki.
Potem bardzo dobry wykład dał Jan Plata-Przechlewski, mówiąc o dwóch genezach fantastyki naukowej – literackiej i filmowej, udowadniając, że ich korzenie leżały w innej glebie. Na koniec Grzegorz Szczepaniak opowiadał (w wigilię światowego Dnia Czytania Tolkiena) o gdańskich klubowych wydawnictwach Tolkienie, a było tego bardzo dużo. Dowiedziałem się kilku bardzo ciekawych rzeczy, a jedną ze skamielin mam zamiar wyciągnąć na światło dzienne i udostępnić.
Wieczór zakończyliśmy w wąskim gronie na wspominkach fandomowych przy pokazie archiwalnych zdjęć. A przede mną spotkanie w Drugiej Erze, w Poznaniu, już w następną sobotę.





Dodaj komentarz