Przegląd mijającego roku

Mija wymagający i pracowity 2024 rok. Wydane książki, czasopisma, konwenty i festiwale. Poza jednym weekendowym wypadem, bez urlopu. Odczuwam zmęczenie, ale i satysfakcję.

Przyglądam się wydawcom, autorom, wydarzeniom. Dużo czytam. Po które książki warto było sięgnąć w mijającym roku? Oczywiście mówię o fantastyce, bo – takie odnoszę wrażenie – ostatnio więcej czytam spoza tego gatunku.

Zanim szybkie polecanki, skrótowa sytuacja rynku. Dominantą jest cena książki. Olbrzymi skok cen dał się zauważyć w czasie epidemii covid, kulały z powodów logistycznych dostawy papieru, co pośrednicy skrzętnie wykorzystali – każda nowa dostawa do drukarń była droższa. Stąd wielu wydawców (w tym ja) zrezygnowało z podawania na okładkach cen detalicznych (co nie jest obowiązkowe). Teraz ceny papieru, bo hurtownie i składy są znów pełne, spadły, ale cena końcowego produktu nie. Dlaczego? Ceny energii. Gospodarstwa domowe chroniły działania osłonowe, ale przedsiębiorstwa od razu dostały rachunki za prąd w cenach rynkowych. A drukarnia jest jak fabryka – liczne maszyny mają apetyt, i to nie mały.

Drugą przyczyną wysokich cen są marże hurtowe, z reguły 50%, ale nowi wydawcy mówią już nawet o 55-57% marży od ceny detalicznej. To spowodowało „ucieczkę” części wydawców polegającą na sztucznym (bo nie wychodzącym ze zwykłej kalkulacji kosztów produkcji danego tytułu) podnoszeniu cen dla hurtu, aby zrównoważyć koszt marży. A tymczasem w swoich sklepach firmowych sprzedawali książki od razu z marżą 40%, co jest zaporowe dla księgarń, bo nie mają takich rabatów w hurcie. Ergo, nie mogą konkurować ze sklepami firmowymi.

Księgarze internetowi w reakcji na to maksymalnie schodzą ze swoich marż uzyskanych w hurcie, dodają do cen parę złotych i oferują – nie mając na stanie magazynowym, a tylko udostępniając w sieci tytuł – książki z wysokimi obniżkami. Wojna cenowa trwa. Klient się cieszy, ale musi kupować każdą książkę w innym sklepie, co po przeliczeniu kosztów transportu wychodzi mu prawie na równo, nie mówiąc o stracie czasu. A księgarze stacjonarni, ze swoimi kosztami utrzymania lokalu i personelu są w… sami wiecie gdzie.

Efektem jest bardzo rozdrobniona sprzedaż. Więcej o tym w planowanej za pół roku mojej książce Zrodzony z fantastyki, gdzie znajdziecie artykuł na temat rynku.

Konwenty i targi – jest ich mnóstwo, przeważają małe imprezy. Zmienił się ich charakter, coraz dalej im do literatury fantastycznej, coraz mniej na nich pisarzy, a więcej wykładów fanowskich o tematyce związanej z historią, wierzeniami itp. Dla graczy, osób chcących zostać mistrzem gry, tworzyć scenariusze rpg może i przydatne. Dla mnie nie, więc się nie wypowiadam – jak wiadomo nie gram. Nie żebym nie chciał, ale czas nie jest z gumy. Chcąc robić wszystko – nie robisz nic. Chcąc być w czymś dobrym, musisz zrezygnować z innych dziedzin działalności.

Jeżdżę na konwenty, ale imprezy będące targowiskiem różności omijam. Wymyśliłem objazdową księgarnię i spotkania z lokalnymi pisarzami – w mijającym roku pięć, i było dobrze. W przyszłym roku powtórzę część z nich . Do tego 33. festiwal w Waplewie – jedna z najstarszych imprez poświęconych fantastyce, a na pewno ostatnia stricte literacka. Ach, i wracam na Falkon – w lutym. Jak obliczyłem od lutego mam konwent z księgarnią, lub Targi Książki, mniej więcej co 2 tygodnie. Do lipca prawdziwy konwój do Murmańska.

A teraz o najważniejszych książkach roku 2024, nowościach i wznowieniach. Kto nie czytał, niech przeczyta koniecznie, kto nie ma, niech kupi.

REBIS

W Wehikule czasu wciąż wznowienia (konieczne) ale i ciekawe rzeczy prapremierowe. Przede wszystkim Żelazny sen Normana Spinrada. Absolutnie jedna z najważniejszych książek roku, przewrotna, zakręcona historia alternatywna. Do tego Rękopis Hopkinsa, R.C. Sheriffa, kolejna w serii dobra powieść katastroficzna, przypominająca dokonania Johna Wyndhama, którego w serii w minionym roku obficie przypomniano, choćby świetne Poczwarki. Wciąż wiele oczekuję po tej serii, bo w fantastyce lat 1960-1990 sporo się działo dobrego, a wciąż nieznanego polskiemu czytelnikowi. Są też – zwracam na to uwagę redaktorowi serii, rzeczy rozpoczęte, a niedokończone.

DRAGEUS

W wydawnictwie, które od lat wydaje niekończące się serie space oper i military sf, otworzono serię polskiej fantasy – jak dotąd Rafał Dębski, Henryk Tur, Dariusz Domagalski, Paweł Ciećwierz.

PRÓSZYŃSKI

Wydawca odpuścił wydawanie fantastyki poza wznowieniami Świata Dysku i omnibusami Le Guin czy Strugackich. To książki do postawienia na półce, na prezent, ale – niestety – nie do czytania. Nieporęczny format, bardzo mała czcionka, szeroka kolumna – oczy odmawiają posłuszeństwa. Ale chwalę za ABS, nowe przekłady były potrzebne. Zdecydowanie jednak bardziej wolałbym wydania Dzieł ABS pojedynczo.

ZYSK i S-KA

Jak zawsze różnorodnie. Kolejna edycja G.R.R. Martina Pieśni Lodu i Ognia, chyba jak dotąd najładniejsza, ale nadzieje na ukończenie głównej serii maleją wraz z upływającym czasem. Wciąż jednak wydawca odkrywa ciekawych autorów – zwracam uwagę na Martę Mrozińską, której kontynuacja Jeleniego sztyletu ukazała się we wrześniu.

SuperNOWA

Wydawca nie wydający książek, aż tu nagle nowa powieść ze świata Wiedźmina Andrzeja Sapkowskiego. W bardzo dziwny sposób przeprowadzona akcja marketingowa promująca tytuł, ale cóż – ten tytuł sam się sprzeda. Zapowiadany od ubiegłego roku – Sapkowski puścił farbę, że pisze „nowego” Wiedźmina w programie Fantasticzeskij Talk (Switłana Taratorina), co wywołało zdziwienie, a nawet oburzenie w polskich mediach. Jakże to, Ukraińcy wiedzą więcej o naszym dobrze narodowym? Skoro nikt nie zapytał, a Taratorina tak, to wynik raczej wstydliwy dla polskich mediów, które Sapkowskiego jako literata już skreśliły. I chyba niewielu uwierzyło, że ta powieść powstanie. A ja ogromnie się cieszę Rozdrożem kruków – okazuje się, że można napisać świetną powieść po siedemdziesiątce. Gorąco polecam.

VESPER

Wydawca wciąż rozwojowy, w serii sf Wymiary i w serii fantasy. Książki w twardej (niestety, nie szytej) oprawie. Klasyka warta przypominania (Silverberg), ale i odważnie sięgają po wspaniałą sf w Polsce nieznaną – polecam całe Kroniki Umierającej Ziemi, Jacka Vance’a i Pyłek w Oku Boga, Nivena i Pournelle’a. A na pewno fanów fantastyki lekkiej (i widzę to po sprzedaży) ucieszyły Początki Stalowego Szczura, Harry’ego Harrisona. Interesującą książką są Dzieci czasu Tchaikovskiego (Czajkowskieg), ale pod warunkiem, że Vesper wyda cały cykl. No i John Scalzi Towarzystwo Ochrony Kajiu. Bardzo lubię Scalziego, starego wygę sf, potrafiącego odnowić ograne chwyty science fiction.

Działają omnibusami, co w przypadku np. Vance’a ma sens. Jest to też podręcznikowy przykład wydawcy z 4 akapitu powyżej. Czekam na więcej tytułów.

MAG

Wydawca co od lat zamyka swoje sztandarowe serie Artefakty i Uczta wyobraźni, a wciąż w nich wydaje to, co warto czytać. Omnibus Rogera Zelazny’ego absolutnie warty przeczytania, szkoda że twórczość RZ jest mało omawiana. Polecam Nieśmiertelny. Istoty świata i mroku. Oko kota. Wyspa umarłych. Polecam też Górę pod morzem Raya Naylera, dobra współczesna sf. Warto zwrócić uwagę na Pamiętniki Mordbota Marthy Wells – 3 tomiki.

LITERACKIE

WL wciąż wznawia Lema, w najładniejszej chyba edycji popularnej jego dzieł, a także wydaje jego listy. Na pewno bardzo ciekawa jest korespondencja Lema z Le Guin I mów, że moja chwała z przyjaciół się bierze, której nakład rozszedł się w miesiąc. Bardzo ciekawa lektura, którą psuło opracowanie i komentarz Agnieszki Gajewskiej. Więcej o tym w eseju Jacka Soboty w najbliższym SFinksie 79.

WYDAWNICTWO IX

Przedstawia klasykę weird fiction, grozy, inwestuje w wybranych polskich autorów, którzy w rewanżu przynoszą wydawcy stos polskich nagród w dziedzinie fantastyki. Największe osiągnięcia mijającego roku – pięknie wydana trylogia Jerzego Żuławskiego i rozpoczęcie edycji Dzieł Stefana Grabińskiego – ukazało się 7 tomików.

FABRYKA SŁÓW

Jak zabrakło Mai i umilkł Jeremiasz, to nie znajduję tu wiele książek, po które chciałbym sięgnąć. Ale uśmiechnąłem się parę razy pod wąsem nad Początkującym złoczyńcą Johna Scalziego. Jak wspomniałem – stary wyga to napisał.

STALKER BOOKS

U nas po staremu. Klasyka, klasyka, klasyka. Ale są i nowe książki polskie – zwracam uwagę na Olvido Krzysztofa Rewiuka – autor na prawdziwej fali wznoszącej, z pewnością jeszcze nieraz o nim usłyszymy. Antologii pulp magazines przedstawiać i polecam nie muszę, zainteresowanie mówi za siebie. W tym roku były to 2 antologie: Imagination i Planet Stories.

Działa więcej wydawców na rynku, jeśli kogoś pominąłem, a wydał wiekopomne dzieło to przepraszam. Nie czytam literatury YA, a tej ukazuje się mnóstwo, bom już prawie emeryt. Oczywiście czytam wnuczce bajki, więc może, kto wie, ale jak dorośnie do YA to będzie czytała sama, bez mojej pomocy.

A na koniec, ponieważ przed Świętami już nie będę pisał na blogu, chciałbym Wam wszystkim życzyć Spokojnych Świąt Bożego Narodzenia.

Do usłyszenia po Świętach.

3 odpowiedzi na „Przegląd mijającego roku”

  1. Awatar Lodzermensch
    Lodzermensch

    Dodałbym do tego wydawnictwo Hachette , które w kolekcji horroru i fantastyki wydało w twardych oprawach Księżniczkę Marsa i Bogów Marsa

  2. Awatar reversed
    reversed

    Ciekawym tego książkowego rozdziału o czymś, czego nie nazywasz „rynkiem”. Rzecz w tym, że może i słusznie, bo z mechanizmami rynkowymi ma to wspólnego niewiele chyba.

    Zgłaszam więc niniejszym postulat do programu 33 imprezy cyklicznej w Waplewie. Oczywiście, że tylko o książkach fantastycznych. Multidyskursu. Mogę ją poprowadzić.

  3. Awatar reversed
    reversed

    Omnibusy… litości.

    „Kroniki umierającej Ziemi z całym szacunkiem dla Vance’a, ale tu Vesper dał ognia aż miło. 1100-kilkadziesiąt stron.

    O-żesz-ku-włoski! Toś to książka samobronna, ale nie do czytania. Trza przy niej siedzieć twardo i prosto, bo nawet polegując na fotelu są problemsy grawitacyjne. To książka dwuręczna – coś jak średniowieczne cegły (polecam obejrzenie z bliska dowolnego muru zbudowanego w średniowieczu). Można to było wydać w dwóch tomach bez uszczerbku dla całości i klienteli (na 1000 kto kupi pierwszy tom, kupi też drugi – to w końcu Vance). A i 4-tomowe wydawnictwo okolicznościowo-kolekcjonersko wydane byłoby jak najbardziej na miejscu (u mnie na półce na pewno).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *