W podcaście puściłem już anons, teraz jest rozsyłana ulotka z planowanymi i wybranymi antologiami, więc nie ma co trzymać newsa w zanadrzu.
Chciałem wznowić całą serię, bo jest poszukiwana, ale się nie udało. Stanęło na przeszkodzie kilka trudności – nie wszystkie licencje jestem w stanie odtworzyć, gdzieniegdzie padły wyższe kwoty – co czyni, przy mniejszym nakładzie, rzecz nieopłacalną. Oczywiście, będę próbował dalej, ale szanse nie są wielkie.
Za to mogę zrobić tomy kolejne. W szacie i wielkości poprzedniej serii, tyle że z logiem Stalkera. Mam nadzieję, że nie przeszkadza. Pierwsze opowiadania poszły do przekładu, mam szeroką kadrę; co wejdzie do tomów, a co pozostanie w rezerwie – zobaczymy z czasem. Nie zdążę raczej w tym roku, ale tom 8 na przyszłoroczny festiwal w czerwcu i tom 9 na gwiazdkę – są terminami realnymi.
Nie będzie opowiadań nowych, a klasyczne, z lat 50. Taki powrót do tego, co cenił Lech Jęczmyk, i dzięki niemu pokochałem ja. W większości teksty prapremierowe, może nawet w stu procentach same nieznane opowiadania – jak napisałem, selekcja trwa. Autorzy znani u nas i lubiani, ale też w Polsce dotąd nie wydawani.
Jeden z czytelników napisał na FB, że to hańba wydawać autorów złotego wieku jako klasyków, bo to drugi i trzeci sort autorów sf i żadna klasyka. Klasyką jest Asimov, Bradbury i Clarke. Cóż, nie odpowiedziałem na ten komentarz, bo o czym tu przekonywać? Klasyką amerykańskiej fantastyki jest wszystko z lat 30., 40., 50., a poza świętą trójcą było tam mnóstwo ciekawych autorów i znakomite opowiadania, które nie miały po prostu szczęścia być wydane w PRLu. To nawet zabawne, że dla niektórych klasyką amerykańską jest to, co wydano w PRLu.
Chcę nadrobić te zaległości. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że tych opowiadań nie chce już czytać młode pokolenie fantastów, ale przecież wydaję SF dla takich jak ja – lubiących klasykę, stare dobre czasy. A młodzi kiedyś do tego dojrzeją.
Będę oczywiście o postępach w pracach informował.


Dodaj komentarz