Dzisiaj dowiedziałem, z wpisu Borisa Sidiuka, że w Wołgogardzie zmarł Boris Zawgorodny, pisarz, fan, recenzent, agent literacki, animator ruchu fanowskiego jeszcze w ZSRR, potem w Rosji. Szkoda.
A wiąże się z nim anegdota, którą cytuję w swojej książce Pejzaż z gwiazdami przy okazji wywiadu z szefem Supernowej. Ale że nie wszyscy książkę znają, pozwolę sobie tu przytoczyć tę opowiastkę, wesołą, choć przy smutnej okazji.
Otóż na konwencie w Kijowie, w hotelu zebrał się kwiat autorów, wydawców z różnych krajów. Do pokoju wparował Borys, mocno pod datą. Zorientowawszy się, że w towarzystwie są Polacy, postanowił wygłosić toast. Zaczął go (lubię tę anegdotę po rosyjsku, ale niech będzie w przekładzie) od słów: Nienawidzę Polaków… na co zerwał się na nogi obruszony wydawca Supernowej, że to hańba i usunąć człowieka z pokoju. Borys z kielichem w dłoni, dalej swoje… – Ja nienawidzę Polaków, na co wydawca z Polski chce już dokonać defenestracji Borysa przez okno hotelowe. Dobrze, że został powstrzymany, bo Borys mógł dokończyć: …za to, że w 1612 roku uciekli z Kremla, a tak bylibyśmy dzisiaj Polakami. Cześć jego pamięci.
Dodaj komentarz