Obok Kosmodramu Machu Picchu Wiktora Żwikiewicza, najsłynniejszej napisanej, a nie wydanej polskiej powieści science fiction, istnieje precedens równie słynnej i nie wydanej powieści Dzieci Hildora, Tadeusza Markowskiego. Nie wydanej, bo nie napisanej. Kiedy na początku lat 90. powieści Umrzeć, by nie zginąć i Mutanci, dwa tomy zamierzonej trylogii, wydała oficyna Orbita, pojawiła się zapowiedź tomu kończącego serię. Miał nosić tytuł, którym potem nazwano serię – Dzieci Hildora.
Wielu czytelników było przeświadczonych, że tom się ukazał i szybko został wyprzedany, stąd nie jest dostępny. Do legendy przyczyniły się opowieści fanów, którzy przy piwie chwalili się posiadaniem książki, ba, opowiadali jej fabułę, ciesząc się blaskiem zazdrości tych, którzy książki nie mogli kupić. No bo i jak? Minęło ćwierć wieku, a nadal jest to tytuł poszukiwany. Przykład – kiedy parę miesięcy temu na blogu napisałem, że powieść nie powstało, to trafili na ten artykuł ludzie, którzy wciąż wyszukują hasło „Dzieci Hildora”. Widać to po komentarzach.
Teraz, po latach, wznawiam w serii Archiwum polskiej fantastyki te dwa pierwsze tomy serii o nadludziach, naszych x-menach chciałoby się powiedzieć. Oczywiście, przy tej okazji wypytywałem autora, czy nie chciałby napisać po latach trzeciego tomu, ale zdecydowanie od tego się odciął. Obiecał mi jednak, specjalnie do tego wydania Mutantów, napisać kilka słów na temat fabuły Dzieci Hildora. Tekst właśnie przyszedł, książka jest na etapie składu, premiera w przyszłym tygodniu.Z noty dowiecie się, jakie były zamierzenia autora.
Umrzeć, by nie zginąć już możecie zakupić.
Wydajemy tomy w kolejności, w jakiej się ukazały. Według chronologii fabuły Mutanci są tomem pierwszym. Dzieci Hildora miały być drugim, a Umrzeć ostatnim.
Dodaj komentarz