Wystarczy wyjechać w kierunku płn.zach za opłotki Olsztyna, parę km od granic miasta, by wjechać na prawdziwą Warmię. Pofałdowany teren polodowcowy, lasy, oczka wodne, zagubione wśród wzgórz domy. I te nazwy wsi, żadne tam Wólki, ale staropruskie Gedajty, Szajstry, Węgajty. Pupki i Godki. Ten teren upodobali sobie miłośnicy spokoju medytacji. Wsie zadbane, skupione wokół małych kościółków, z których niejeden liczy 600 lat. Każda wioska ma swój park, z grillem, stawem, placem zabaw. Ludzie są uprzejmi. Nad domami boćki, w każdym gnieździe małe – już za miesiąc sejmiki i odloty. W Kawkowie cudowne Lawendowe Pole, w Węgajtach Szwajcar robiący domowym sposobem tradycyjne żółte sery. Tu odpoczywają słynni Polacy – w sklepie w Jonkowie spotkaliśmy Stanisław Soykę, który ma tu od wielu lat swój dom. I nic dziwnego, to cudowne miejsce. A ja zebrałem znowu materiału na swój prywatny przewodnik.
Prawdziwa Warmia, tuż za progiem
5 odpowiedzi na „Prawdziwa Warmia, tuż za progiem”
-
Ależ cudowne miejsca!
-
Kochane rodzinne strony…
Swoją droga, to szkoda, że w polskiej fantastyce ziemie Prusów słabiutko zostały tylko ruszone – ja kojarzę tylko Psalmodię Krzywickiego, kawałki u Jabłońskiego i może Krzyżacki Poker jeszcze. A taki jest potencjał! Gdyby tak jakaś antologia… -
Jest to trochę rozgrywane w powieściach historycznych. A faktycznie byłoby o czym pisać. Dziwne, bo nawet Litwini, którym najbliżej etnicznie do Prusów, nie wykorzystali tego literacko.
-
Kiedy możemy spodziewać się „Opowieści z Majipooru” ? Pozdrawiam
-
Jest w przekładzie.
Dodaj komentarz