Nowy Pynchon

Nakładem Albatrosa ukazała się właśnie powieść Thomasa Pynchona, ikony postmodernizmu amerykańskiego, czyli gościa, który w swoich dość zwariowanych książkach swobodnie miesza gatunki, style pisarskie, żongluje gadgetami i ogólnie mąci w głowach czytelnikom. Ale przez to lektura jego książek jest tak fascynująca. Polacy nie mają do Pynchona szczęścia, jako że jest niewielu tłumaczy, którzy chcą podjąć się wyzwania, jakim są przekłady Pynchona. Do tej pory mogliśmy poczytać w przekładzie (nie licząc różnych fragmentów z „Literatury na świecie” i opowiadania „Entropia” w antologii, bodaj Gabinet luster) znakomitą 49 idzie pod młotek (wyjątkowo skromna objętościowo, jak na tego pisarza), Tęczę grawitacji, Mason i Dixon. Czekamy na przekład V. Sam pisarz sporo dokłada do swojej legendy (uważany jest za jednego z czterech najwybitniejszych współczesnych pisarzy amerykańskich, obok McCarthy’ego, DeLillo, Rotha) Unika mediów, nieznane są jego współczesne zdjęcia, ostatnio podłożył swój głos pod animowaną postać samego siebie w Simpsonach.

Wada ukryta, jak i inne powieści Pynchona, zawiera wątki fantastyczne – jest nią tytułowa wada ukryta naszej cywilizacji, całkowicie przypadkiem odkryta przez prywatnego detektywa poszukującego zaginionej pary przyjaciół. A poza tym jest w tej powieści wszystko inne, charakterystyczne dla twórczości Pynchona – odlotowa jazda przez megalopolis zamieszkane przez szurniętych policjantów, dziwki, sekty, miejskich partyzantów, handlarzy trawką itd. Zdecydowanie polecam.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *