Za miesiąc, a dokładnie 13 listopada ukaże się czwarty i ostatni tom Świata Pierścienia. Przekład zakończył Tomasz Walenciak, okładki zaprojektował Maciek Garbacz. Cykl tyle słynny, co morderczy dla redaktora, bo Niven to pomysłowy facet, ale bardzo chaotyczny i niekonsekwentny. Ja cieszę się, że serię udało się zakończyć, bo przy Tronie Pierścienia miałem chwile zwątpienia. Niven miesza nazwy ras galaktycznych, w tekście było mnóstwo bubli redakcyjnych (o ile redakcja angielska w ogóle była). Spróbowaliśmy to ujednolicić.
I chociaż czytelnicy zarzucali nam na początku zmiany do pierwszego wydania (dość nieszczęśliwego, powiedzmy to szczerze), gdzie Laleczniki występowały zamiast Lalkarzy, ale już się przyzwyczaili. Wszak ang. Puppeters powinno się przełożyć na Lalkarzy, inaczej marionetkarzy, która to nazwa idealnie pasuje do rasy sterującej niczym marionetkarze innymi nacjami w kosmosie.
W każdym bądź razie, Dzieci Pierścienia w korekcie. Wszystkie zagadki Pierścienia zostają wytłumaczone, Pierścień nie jest już tajemnicą, zlatują się do niego wszystkie rasy Poznanej Przestrzeni – Lalkarze, Postronni (inne nazwy, które stosuje Niven to Outsiderzy i Zewnętrzni), Kzinti, Kzatlyno itd. I znajdują się budowniczowie artefaktu. Akcja rwie do przodu, czyta się jak pierwszy tom. Który – tak na marginesie – musimy dodrukować.
Dodaj komentarz