Okolice wioski, wróć, raczej sioła – bo to leśniczówka i parę przyklejonych do jeziora domów, Bałdzki Piec – to zagłębie grzybowe. Właściwie wszystkie można tu znaleźć, najwięcej podgrzybków, bo to typowy dla nich las, prawdziwki, maślaki, kurki, rydze i inne. Teren łatwy do zgubienia, więc dla tych, co lasu nie znają i nie potrafią w nim się orientować, odradzam łażenie. To morena – liczne pagórki, wszędzie piękny las sosnowy, z rzadka przetykany innym rodzajem drzewostanu, przez co każdy zakątek wydaje się podobny, do tego liczne jeziora, jeziorka i oczka wodne. I mapa nie pomoże, bo dróg leśnych bez liku.
Jak sobie obiecałem, sobotę spędziłem znowu na rowerze, jeżdżąc z Małgosią przez las pomiędzy Kośnem a Bałdzkim Piecem, przepięknym leśnym jeziorem Dłużek, a leśniczówką Rutki. W sumie 25 km, pogoda była zmienna, od słońca po wiosenną burzę z gradobiciem – musieliśmy kluczyć po lesie, by nie wpaść w jej centrum, w sumie udało się obrzeżami nawałnicy, pomiędzy kropelkami deszczu, dotrzeć z powrotem do samochodu.
Piękne miejsca, które odwiedziliśmy, maja piękne nazwy: Pachy, Czapli róg, Wiercibaby. Obok kilka fotografii. Po burzy jest fajne światło. A za tydzień inny piec – Guzowaty.
Dodaj komentarz