Dawnych space oper czar…

Space opera to podgatunek science fiction zastąpiony, niepostrzeżenie, przez military SF. Dla mnie jest to właściwie tylko podmiana nazw. Space opera, czyli opera kosmiczna, dla odróżnienia od oper mydlanych czy horse oper, inaczej westernów, za arenę przedstawionych wydarzeń brała przestrzeń kosmiczną. Nasza galaktyka roi się od różnorakich ras, statki latają pomiędzy zamieszkałymi światami jak taksówki po Warszawie – a szlaki kosmiczne są zatłoczone jak ulice tego miasta. Bizantyjskie intrygi, interesy, polityczne zwady i wojny. Oto w space operze chodzi. Dzisiaj mamy militarną SF, gdzie najczęściej – i jest to uogólnienie – mamy do czynienia z udziałem Ziemi i ludzkości w wojnie międzygwiezdnej. Coraz więcej w nich opisów okrętów i manewrów (często przypominających bitwy żagłowców czy pancerników z I wojny światowej). Bywa to już nużące i z rzadka oryginalne, dlatego ja wolę stare space opery.

Na przykład takiego C.C. MacAppa. U niego nasza galaktyka pełna jest ras, które dominują wiedzą i techniką nad ludzkością, a bohaterami swoimi czynił garstki ludzi bądź jednego człowieka, który musi sobie radzić – i zwykle radzi sobie wyśmienicie – wśród przedstawicieli galaktycznych cywilizacji. W Zapomnij o Ziemi ludzie wdają się w potyczkę z potężnym imperium, nawet nie zdając sobie sprawy z kim zadarli. Przeciwnik sterylizuje z ludzi Ziemię i jest właściwie pozamiatane. Ocalała załoga jednego wojennego okrętu, sami mężczyźni, są wynajmowani jako najemnicy, zdolni żołnierze, a z czasem staczają się w beznadzieję i oczekują na koniec. Z marazmu budzi ich informacja, że gdzieś przechowywana jest grupa kobiet. Ale zanim otrzymają nagrodę, konieczna będzie praca i wykoanie kilku prac Herkulesa.

W Subb do Ziemi, u progu odkrycia napędu nadświetlnego, obca rasa o umiejętnościach demiurgów, rozpościera przed ludźmi autostradę przez galaktykę, drogę, pozwalającą docierać błyskawicznie do odległych regionów galaktyki. Sporo ciekawych pomysłów i rozwiązań, niezła akcja – najlepsza powieść MacAppa. A tytułowy subb to rodzaj zewnętrznej powłoki, w którą lekarze obcych potrafią przenieść umysł człowieka z chorego bądź uszkodzonego ciała.

W Świecie bez słońca bohaterem jest człowiek, żołnierz, który w kosmosie zostaje zainfekowany wirusem nieznanym naszym lekarzom. Pomóc może zaawansowana technologia. Obiecuje to zrobić pewna cywilizacja, która widzi w Ziemianach naturalnych sprzymierzeńców w przyszłej wojnie z groźnym wrogiem. I tak nasz żołnierz wpada w tryby galatycznej machiny.

Mocno przygodowe są te space opery, zawsze opisujące ludzi jako mężnych i twardych bohaterów bez skazy. Czyta się więc to miło i szybko, choć mógłby ktoś powiedzieć – że równie szybko zapomina. Ja, jak widać, dobrze je pamiętam.

subb swiatbez zapomnij

3 odpowiedzi na „Dawnych space oper czar…”

  1. Awatar martinezz
    martinezz

    Ja pamiętam jeszcze Zapomnij o Ziemi z Fantastyki, ile to już lat minęło)))) Mimo upływu czasu dobrze mi się to czyta, o dziwo lepiej niż niektóre nowe rzeczy; szkoda że tak młodo umarł

  2. Awatar WaldemarC
    WaldemarC

    „Zapomnij o Ziemi” – a ja nie zapomnę, z jaką niecierpliwością czekałem na następne numery „Fantastyki” po przeczytaniu pierwszego odcinka… ech, dawnych wspomnień czar…

  3. Awatar tp
    tp

    To kiedy Subb i Świat bez końca w GG? Najlepiej w jednym tomie, żeby była konkurencja dla Allegro.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *