Seria Artefakty

Seria Artefakty była zapowiadana od dawna. Dyskutuje się nad jej tytułami na forach. Ja czekałem jednak spokojnie, aż seria nabierze kształtu, przymierzy szaty i będzie zapowiedziana na określony dzień. Choć w przypadku wydawnictwa Mag ostatnio premiery są przesuwane. Irytuje to i księgarzy i czytelników. Książki pojawiają się z ceną, ludzie zamawiają, płacą, a potem czary-mary książka znika z zapowiedzi, data premiery mija, nowa nie jest podawana, trzeba ludziom zwracać pieniądze. Ale to mag, pstryknie nie ma, czasem pstryknie… i jest.  Tak było ostatnio z Fraktalnym księciem, poprzednio z Drogą serca, jeszcze wcześniej… Nie ma co wyliczać. Trzeba się cieszyć, że jest co czytać. Czy raczej, że może będzie co czytać, bo mag znowu pstryknie…

Rynek fantastyki tak się zmienił, że dla wytrawnego czytelnika fantastyki, czy osobnika oczytanego (to ja) radości na nim niewiele. Dominuje fantastyka dla nastolatków, young adults – może i dobrze napisana, ale ktoś z moim bagażem przeczytanych książek zżyma się, że to już było. I to lepiej napisane. Młodego może bawić kolejna książka o drużynach, artefaktach, smokach, złych magach (znowu ten mag), ba, dla niektórych może to być nawet odkrywcze (szczęściarze), ale mnie… nudzi. Dlatego klasyki do czytania dostarczam sobie sam, u innych wydawców szukam książek starszych lub oryginalnych (oj, świeca tu potrzebna) lub polskich lub rosyjskich.

Seria Artefakty zaplanowana przez Maga, nastawiona na dobrą fantastykę sprzed 20-30 i więcej lat, dziwnie mi pachnie tym, czego szukaliśmy kiedyś do Kanonu Science Fiction. Otwiera Mag tę serię w chwili, gdy ogłasza zamknięcie swojej sztandarowej, chwalonej, dobrze ocenianej serii Uczta Wyobraźni. Ta była nastawiona na fantastykę nową, weird fiction, penetrowanie pograniczy literackich. Sygnał o zamknięciu (choć i tutaj mag może jeszcze pstryknąć) oznacza, że odbiorca pomimo powszechnej chwalby – odbijał się od tej fantastyki. Czytelnik masowy. Bo czytelnik wytrawny to czytał. Tylko jest gatunkiem na wymarciu, nie wyłażącym z buszu zakurzonych półek bibliotecznych, więc trudnym do upolowania przez wydawcę. I tak już rzadkim, że przynęta nie rozchodzi się w nakładzie pozwalającym wydawcy na kupno chleba z masłem.

Mam ambiwalentne przeczucia co do Artefaktów, bo jest to – skądinąd dobrze mi znane – sięgnięcie po klasykę, ale młodszą niż u nas, z nadzieją, że masowy czytelnik złapie przynętę. I czytelnik wyborny też. Tu akurat widzę szansę powodzenia, bo czytelnik wyborny to samotny wilk, posiwiały już nieco, i zabawki typu weird fiction niekoniecznie są dla niego  przynętą dobrą. Nie od dziś wiadomo, że 80% czytelników lubi czytać to, co mu się podobało w młodości. Tylko 20% rozwija swoje gusty literackie. To konstatacja mrożąca krew w żyłach, ale prawdziwa. Może więc Artefakty się przyjmą.

Mają być ładnie wydane, szata graficzna atrakcyjna (choć ja akurat najmniej przykładam do tego wagę, w myśl porzekadła Nie szata zdobi…), twarda okładka. Trzy pierwsze książki – Gibson, Brunner, Tepper. Wszystkie mi znane. Na Gibsona mogą się rzucić cyberpunkowcy , i młodzież też; Neuromancera nie było od 2 lat. Pozostałe tomiki zdarza się jeszcze trafić na tanich jatkach. Ale ta pierwsza powieść może zmusić do kupienia całej trylogii –  to strzał marketingowy. Brunner ze Stand on Zanzibar pachnie mi nieświeżo. To powieść bardzo trudna – pomysły doskonałe, ale styl… Odbije się od niej i kilku wytrawnych czytelników. Grozi jej kupowanie i nieprzeczytane stanie na półce . Nie pierwszy i nie ostatni taki tytuł. Wszak jest sławny. Już kilku polskich wydawców przymierzało się do niego. Pamiętam w 86, jak piliśmy z Brunnerem wódkę i Lech Jęczmyk próbował wykorzystać dobry humor Brunnera, by kupić tanio powieść do odcinkowego wydania w „Fantastyce”. Brunner mimo upojenia nie dał się. Lech wzruszył tylko ramionami, mrucząc pod nosem: W sumie i dobrze, bo i tak nikt tego nie przeczyta. A Tepper? Chyba dobrze, że wreszcie ktoś po nią sięga, zalicza się ona do autorów poważanych przez krytykę amerykańską i brytyjską, ale dziwnym trafem pomijanych przez naszych wydawców. Jest to już całkiem sporawa grupka klasyków z lat 70. i 80.

Podsumowując –  cieszę się i będę kibicował. W tym roku wydawnictwa będą się zamykały, ograniczały podaż nowych tytułów, a my, ludzie oczytani, czymś musimy się przecież najeść. Niech będzie to i trawa pani Tepper. A premiera wszystkich na moje imieniny. Muszę poszukać sponsora. 150 zeta za 3 książki.

wszyscy_na_zanzibarze trawa_tepper trylogia_ciagu

17 odpowiedzi na „Seria Artefakty”

  1. Awatar bin_laudan
    bin_laudan

    Wezmę. Względy kolekcjonerskie, ale i chęć zapoznania się z – już – klasyką. Wątpię jednak (obym się mylił!), aby seria odniosła sukces. Bo kto poza ramolami jak my sięga po takie rzeczy?

  2. Awatar Wojtek Sedeńko

    Nie przezywaj przyzwoitych ludzi…

  3. Awatar Addam
    Addam

    Bardzo cieszy mnie ta seria.
    Przynajmniej połowe Uczty Wyobraźni stanowiły niewątpliwie dobre książki. A wszystkie – wyróżniały się in plus spośród innych wydawanych w tym czasie w Polsce książek.
    Stross, McDonald, Wolfe, Egan, Swanwick, Watts, VanderMeer, Shepard…
    Nazwiska wszak imponujące. Nawet (głównie) dla wielbiciele nie tyle fantastyki, co SF.
    Do tego: „Nakręcana dziewczyna; Pompa numer 6”, „Ciemny Eden”

    A i autorzy którzy mniej mi leżą, są wszak cenieni:
    Harrison, Valente, MacLeod, Clarke, Barker

    Jedynie Noona i „Trojkę” klasyfikuję jako szmiry.

    Nowa seria również zapowiada się smakowicie.
    Brunnera i Tepper kupuję w ciemno. Choć sądzę, że idea ta zakończy się finansową klapą.
    O ile dziwadła i realizm magiczny jest bliższy mainstreamu, to SF jest na wymarciu niestety.
    W moim pokoleniu (28lat) tym bardziej (nie mówiąc nawet o młodszych)…

  4. Awatar bin_laudan
    bin_laudan

    A swoją drogą to aż tak dużo zostało przeoczonej przez naszych wydawców dobrej, klasycznej zachodniej fantastyki? Bo że rosyjskiej trochę jest, to wiem. Trochę. Nie jakoś szczególnie dużo.

  5. Awatar Wojtek Sedeńko

    Zebrałoby się ze 20-30 książek. W opowiadaniach, co się ostały zębowi czasu, dochodzimy do finału. Nie mówię tu o nagrodach Hugo czy Nebulach – tutaj też już prawie na bieżąco.
    Co smutne. Co tu czytać?

  6. Awatar bin_laudan
    bin_laudan

    Brunner powinien się ukazać po polsku, żeby nieanglojęzyczni mieli możliwość samodzielnego przekonania się, cóż to jest naprawdę warte. Rzecz głośna, pamiętam fragment z „Drogi do science fiction” Gunna, gdy to wtedy czytałem, robiło wrażenie.
    Tepper to kojarzę jak przez mgłę natomiast, nazwisko obiło mi się o uszy, ale tytuł nic mi nie mówi – na razie ani mnie to zatem ziębi, ani grzeje.
    Z ruszczyzny też pewnie dałoby się tyle tomów zebrać, z czego – na oko – jakaś piąta część to byłyby niewydane jeszcze u nas rzeczy Bułyczowa. Nie tak głośne, bo poza Strugackimi żaden twórca radzieckiej sf nie przebił się na Zachodzie, ale nadal świetnie się czytające.

  7. Awatar Tomasz
    Tomasz

    Ja akurat przywiązuję wagę do sposobu wydania książki, bo oprócz zawartości, lubię też nacieszyć oko. Dlatego żałuje, że nie ma już „klasyki S-F”, ale doskonale rozumiem kurczący się rynek i niesprzyjające ogólnie w tym kraju warunki ekonomiczne, które zmusiły Cię Wojtku do zarzucenia serii. Natomiast , co do opóźnień wydawniczych, to nie inni są wyłącznie winni. Na „Imperium hiacyntów” już niedługo będę czekał drugi miesiąc. 😉
    Pozdrawiam !

  8. Awatar Wojtek Sedeńko

    Drobne sprostowanie – Klasyki nie zarzuciliśmy – po prostu wydaliśmy w niej wszystko, co było w pierwotnym planie. To seria skończona.
    Co do Żerdzińskiego – zapowiadałem na koniec stycznia, pisałem też, że wszystko zależy od ostatniego tekstu. Dopóki go nie otrzymam – nie wydam. No i czekam. Nie poganiam. Proces twórczy to nie koszenie trawy.
    Książka też nie pojawiła się w księgarni, nie ma ceny, nie ma daty wydania – więc porównywanie obu spraw to nadinterpretacja.
    Jak już pokażę datę, to będzie rzecz nieprzekraczalna. Albo będzie szybciej – Pipera i Burroughsa zapowiadałem na połowę lutego – ukazały się miesiąc wcześniej. Peteckiego zapowiadałem na marzec – jest w sprzedaży od kilku dni. 🙂

  9. Awatar rusłan
    rusłan

    Hmm… niektórzy wydawcy zapowiadają książki a później usuwają wszelkie wzmianki i wpisy na blogu licząc na to, że czytelnicy zapomnieli. Taki mały „Balckout” 😀

  10. Awatar Wojtek Sedeńko

    A to coś do mnie? Bo ja nie przypominam sobie, abym usuwał jakieś wpisy… Chyba że mam zaćmienie 🙂

  11. Awatar rusłan
    rusłan

    Widocznie wpis z zapowiedzią wydania Willis zniknął samoczynnie bo nijak nie da się go znaleźć. Na nieszczęście tej przypadkowej siły sprawczej spora ilość osób zdążyła go przeczytać a nawet zacytować w kilku serwisach branżowych…

  12. Awatar Wojtek Sedeńko

    Nic nie zostało wymazane. Podpisaliśmy umowę z Willis, a potem się z niej wycofaliśmy. Ten fakt też został ogłoszony. Książka nie pojawiła się w żadnych serwisach księgarskich – bo jej tam nie umieszczaliśmy. Nie robimy tego, dopóki książka nie jest przełożona i wyceniona. A nie poszła nawet do przekładu, zrezygnowaliśmy z niej po „opinii” z Empiku. Trzymam ją do dzisiaj, tak jest kuriozalna.
    Serwisy spieszą się, bo chcą newsów. A z tym warto poczekać. Potem wiszą na stronach, jako wydane, książki, które porzucono. Jak my Willis. Osobiście żałuję tego tytułu. 🙁 A news z okładkami w adminie wisi jako aktywny.

  13. Awatar tommyreadalot
    tommyreadalot

    Witam.Może coś przeoczyłem, ale Jack Mcdevitt I jego Omega lub Odyseja?Czy są jakieś szanse na ukazanie się?

  14. Awatar Wojtek Sedeńko

    Już kilka lat temu pisałem – rezygnujemy z planów wydawania McDevitta.

  15. Awatar VanDam
    VanDam

    Panie Wojtku, nie marudzić, tylko samemu wykorzystać potencjalną „niedyspozycję” konkurencji i wydawać więcej, lepiej, w twardej itp.
    Coś mis się kołacze po głowie że Orbitsville też miał pewne opóźnienie.

    Korzystając z chwili głosu, chciałbym podpytać czy jest może coś w planach Harrego Harrisona (w szczególności pytam o Stalowego Szczura)?

  16. Awatar Michał
    Michał

    A ja mam problem z nową serią. Mam klasykę w postacie GG, Ucztę również zbieram i czytam.
    Ogólnie zapasów czytelniczych całkiem sporo. A tutaj kolejna klasyka.
    Żal tylko UW bo książki bardzo różne i dzięki temu można było poszerzać czytelnicze horyzonty.
    Coraz bardziej wygląda na to, że jak jakaś nowość z zachodu będzie u nas wychodzić to będzie prawdziwe święto. Klasyka jest dobra ale boję się, że w pewnym momencie będzie jej za dużo na rynku. To co piszesz Wojtku to szczera prawda, nie będzie nic czego już nie znamy(całe szczęście, że przeczytałem ułamek tego co Ty).

  17. Awatar Wojtek Sedeńko

    Ja tam życzę konkurencji wydawniczej jak najwięcej tytułów. Będę miał czym handlować. Dziś lepiej sprzedawać niż wydawać. Chyba że wydawać tak jak my.
    Niech wydają, byle nie szajs. Wszystkim kibicuję.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *