Polska military SF?

Znak zapytania nie jest tu przypadkowy. Rodzi się bowiem od kilku lat polska odmiana popularnego w USA gatunku fantastyki militarnej, bardzo często będącej opisem rzeczywistości alternatywnej. Polega to na tym, że autorzy opisują militarne zdarzenia w wersji, co by było gdyby (np. jakaś decydująca bitwa potoczyła się inaczej i wygrałaby druga strona) albo rzucają jednostki współczesne (np. supernowocześnie wyposażony oddział komandosów) w realia sprzed stu lat. O ile ten pierwszy motyw ma jeszcze głębszy sens, bo faktycznie były bitwy w historii świata, które potoczywszy się inaczej odmieniłyby, i to na trwałe, dzieje, to ten drugi jest już tylko prostym trickiem. Obie te wersje military SF są już w Polsce obecne – głównie w osobach Ciszewskiego i Wolffa. Proza Ciszewskiego zrobiła na mnie wrażenie, choć najlepsze są jego ostatnie powieści, z fantastyką nie mające wiele wspólnego. Vladimira Wolffa (rzekomo jest to pseudonim analityka i historyka) postanowiłem spróbować – sięgnąłem po bodaj szóstą jego książkę – Operację Pętla. Rzecz o tym, że Hitler nie wyciągnął łap po Polskę w 39, ale dwa lata potem uczynił to Stalin. A głównym wątkiem jest walka słabiutkiej polskiej marynarki wojennej z flotą Kronsztadu.

Efekt? Dawno nie czytałem równie słabej powieści. Jeśli tak ma wyglądać polska military SF, to ja nie chcę jej czytać.Od pierwszych stron musiałem się zmagać z nieudolnym językiem. Nic to, mówiłem sobie, nie spodziewaj się tu magii języka, bo w takiej książce nie o to chodzi. Szukaj pozytywów! Ale naprawdę ciężko szukać plusów, jak co rusz się trzeba przedzierać przez zdania: Komandor czemuś nie nie chciał podejmować decyzji już teraz (pewnie chodziło o komandora nazwiskiem Czemuś) albo Należało znaleźć dla jakieś uzasadnienie dla jej istnienia (ot, zdanie tajemnica). Myślałem, że czasy klubówek i partyzanckiego wydawania bez redakcji już minęły.

Sądziłem też, że złe wrażenie zatrze sama opowieść, ale próżne były moje nadzieje. Książka jest fabularnym zlepkiem ogranych chwytów. Wróg pokazany jak ostatni idiota (nie lubię Sowietów, ale o totalny debilizm nie podejrzewałbym dowódców kraju, który grał na nosie wielkim potęgom, obił Hitlera, rozbił doborową armię Japońców i zajął pół Europy nic sobie nie robiąc z Aliantów – i nieważne za jaką cenę). Jeśli lanie mnogiego, okrutnego, ale przygłupiego wroga miało to podbudować narodowe ego, zostało napisane ku pokrzepieniu itd, to tak, książka gra odpowiednio.   Niektóre opisy mi się podobały, historią II wojny światowej ekscytowałem się jako młodzieniec, zaczytywałem w dostępnych książkach, a dane okrętów i samolotów znałem na pamięć. Ale to za mało, mój zawód lekturą tej książki był chyba przez to nawet większy.

Na koniec jeszcze słowo o redakcji. Sam pracuję w tej branży wiele lat, wiem, że zdarzają się wtopy – nie robi ich tylko ten, co nic nie robi. Ale ta książka jest bez redakcji. Pod rzekomą pracą redakcyjną podpisał się nie człowiek, a firma – Dobry Book. To świadczy u ich podejściu do języka ojczystego – mam pod ręką masę innych, pasujących jak ulał nazw pod poszczególne branże: Ciasny Shoe; Clear Wanna; Łysy Barber itp.

5 odpowiedzi na „Polska military SF?”

  1. Awatar flamenco108

    Obawiam się, że czasy „czasy klubówek i partyzanckiego wydawania bez redakcji” właśnie wracają za sprawą samodzielnie wydawanych ebuków. Ciekawe, naprawdę ciekawe, jak to się rozwinie.

  2. Awatar FX
    FX

    „niejasne są polityczne przesłanki punktu wyjścia samej książki – nie bardzo się domyślam, dlaczego Hitler zrezygnował – będąc całkowicie gotowym do wojny – z Drang nach Osten” – pewnie dlatego, że zginął w zamachu – to akurat wyjaśnione jest w poprzedniej książce autora 😉

  3. Awatar Wojtek Sedeńko

    No fakt, nie wiedziałem :). Co oznacza, że tej książce brakuje jeszcze jednego. Czytając ją jako pierwszą – nawet nie wiedziałem, że to cykl.

  4. Awatar RK
    RK

    Zdaje się, że jeszcze popularniejsze są obecnie takie teksty w Rosji – tyle, że z odmiennym trochę wektorem, niż we wspomnianych książkach…

  5. Awatar Wojtek Sedeńko

    Oni mówią na to bojewiki – cały przemysł za wschodnią granicą. Większość nie do strawienia, zwłaszcza dla Polaków. Matrosy ścigające w kosmosie wszelką niesprawiedliwość…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *