W 1994 uruchomiłem półprofesjonalny magazyn o nakładzie 3 tysięcy, wzorowany na amerykańskim Locusie – SFinks.
Półprofesjonalny, ponieważ – choć pisali do niego profesjonaliści i czytany był przez wydawców i krytyków – to edytorsko trochę mu brakowało do profesjonalnego wyglądu. Chociaż, z drugiej strony, fanzinem też nie był – mnóstwo ilustracji, kolorowa okładka, druk offsetowy, stron od 64 do 80.
SFinks ukazywał się co kwartał, łącznie wyszło 21 numerów. Od numeru 14 miał już większy format – A4. Rozprowadzany był wśród klientów księgarni wysyłkowej i cieszył się wielką popularnością. Pierwszą redakcję stanowili: Rafał Śliwiak, Zbyszek Tarasewicz i ja.
W 2000 roku prawa do tytułu zakupiło duże wydawnictwo, Zysk i S-ka, z zamiarem wydawania w wielkim nakładzie, na początek 20 tysięcy egzemplarzy. Zostałem redaktorem naczelnym tego SFINKSA, współredaktorami byli Jacek Inglot i Dariusz Wojtczak. Magazyn ukazywał się początkowo jako miesięcznik, potem dwumiesięcznik, łącznie ukazało się 11 numerów. Został zamknięty w 2003 roku. Tytuł wrócił do mnie.
Gazeta prezentowała wyśmienitą prozę, łącznie o objętości większej od NF, oraz publicystykę. Do tego full kolor, dobry papier i grzbiet. Mogę spokojnie powiedzieć, że takiego pisma jeszcze w Polsce nie było.
Czego zabrakło? Bo pochwał było sporo, zawiści zresztą też. Myślę, że zabrakło środków na promocję, gdyby wydawca, Tadeusz Zysk, którego bardzo cenię za wydawniczą robotę, zacisnął jednak zęby i wyłożył trochę kasy i przeczekał trudny okres – pismo byłoby dzisiaj jedynym pismem na rynku.
Trochę też różniliśmy się z Tadeuszem w poglądach co do zawartości pisma – zgadzaliśmy się właściwie tylko co do newsów i literatury, więc odszedłem z pisma, które poprowadził jeszcze przez dwa numery Darek Wojtczak, a potem SFinks został zamknięty.
Ale polubiłem tę pracę, daje sporo satysfakcji, choć i kosztuje wiele nerwów. Ostatecznie pracowałem już jako stały recenzent, a potem felietonista „Nowej Fantastyki” (w latach 1990-1999), pisywałem kawałki do wielu periodyków. Kiedy założyłem wydawnictwo Solaris, nie bardzo już mogłem pisać recenzje, nie byłoby to etyczne, ale zająłem się wydawaniem fantastyki, o czym w zakładce Wydawnictwo.
W 2009 roku wróciłem do wydawania Magazynu SFinks w starej formie. Jest to pismo profesjonalne, pełny kolor, druk laserowy, 32 strony A4, zawierające całą informację o ukazującej się fantastyce, wywiady, artykuły.
Mocną stroną pisma są felietony. Udało mi się ściągnąć do pisma jako stałych felietonistów takie znakomitości jak: Lech Jęczmyk, Marek Oramus, Krzysztof Sokołowski, Paweł Laudański, Andrzej Zimniak, Leszek Błaszkiewicz. To wszystko są wieloletni autorzy i redaktorzy „Nowej Fantastyki”, „Fantastyki”, „Feniksa”.
Magazyn SFinks jest poza tym nowatorski pod jednym względem – jest rozdawany gratisowo (w nakładzie 7 tysięcy egzemplarzy!!!) klientom księgarni Solaris (www.solarisnet.pl). Wystarczy w niej zamówić dwie książki z działu Fantastyka, by kwartalnik otrzymać. Także numery archiwalne.
Dodaj komentarz