Stała cena książki

Jak zwykle bywa na targach książki – wraca niczym bumerang sprawa jednolitej czy stałej ceny książki (fixed book price). Środowisko jest podzielone, argumenty za i przeciw wytaczane przez wszystkie strony. Niewątpliwie jednak, rynek księgarski toczy w Polsce choroba, liczba księgarń spada dramatycznie (z 2550 w 2009 roku do 1745 w 2022 roku), z czego wiele to księgarnie internetowe, nie stacjonarne, gdzie czytelnik może książkę zobaczyć, przejrzeć. Nie mówiąc o stanie czytelnictwa, które stale spada. Niektórzy twierdzą, że spadek w 2023 się zatrzymał w stosunku do 2022, ale ostatnie raporty BN wliczają też czytanie na ekranie (internet, tablet, telefon, czytnik). Mamy więc 34% Polaków co przeczytali w roku przynajmniej jedną książkę i 7% co przeczytali siedem lub więcej książek. Dla mnie to mało, ale ja w tym pracuję, dla innych nie jest to dramat. Jeśli jednak porówna się polskie czytelnictwo do czytelnictwa w innych krajach, to różowo nie jest. U nas nie czyta 66% ludzi, a w Niemczech (według powszechnej w Polsce opinii narodu głupszego od nas) książek nie czyta tylko 22%, w Czechach 18%. Czyli wstyd.

Od lat różne instytucje lobbują w sejmie o prawne unormowanie spraw książki i czytelnictwa. I odbijają się od ściany: Instytut Książki, Stowarzyszenie Księgarzy, Polska Izba Książki. Czemu? Jak sądzę, w dużej mierze chodzi o to, że nie jest to dział gospodarki ważny dla polityków (przypomnijmy, statystycznie 2 na 3 z nich nie czyta w ogóle). Rynek książki w 2022 roku to 4 mld obrotu. Dla porównania, trzy największe mleczarskie spółki w Polsce mają obrót roczny (i to każda osobno) większy niż wysiłki wszystkich wydawców polskich razem wziętych. Nawet wpływy VAT przy stawce 5% nie są znaczące dla skarbu państwa. Więc ustawodawcy odkładają regulacje prawne na później, bo to jakieś drobne. Są ważniejsze sprawy.

Tymczasem dla sporej części wydawców (wg GUS w 2020 roku PKD 58 posiadało blisko 13 tysięcy przedsiębiorstw, ale dla wielu z nich to tylko zapis, bo zajmują się innymi branżami) stała cena książki to byłaby znacząca poprawa i ulga dla działalności. Jest tych wydawców znacznie mniej, bo chociażby z listy egz. obowiązkowych dla Biblioteki Narodowej wydano w Polsce ok. 34 tysięcy tytułów. Więc tych wydawców (a wliczamy samowydawców) musi być mniej. Niemniej, rynek jest bardzo rozdrobniony.

Na czym polega stała cena książki? Obowiązuje ona w wielu krajach zachodnich i oznacza jednolitą cenę detaliczną książki obowiązującą wszystkich detalicznych sprzedawców (sieci marketów, księgarnie stacjonarne i internetowe). Zazwyczaj cena ta obowiązuje przez rok, a potem możliwe są rabaty. Dodatkowo rabaty można przyznawać z okazji targów (5%) lub bibliotekom (np.10%).

Oczywiście to byłby tylko pierwszy krok ku normalizacji handlu książką. Drugi to ceny hurtowe i trzeci, zniesienie VAT i powrót do stawki zerowej – jak wspomniałem, przychody Skarbu Państwa są z tej branży niewielkie.

Hamulcowym są marże hurtowe – obecnie od 53 do nawet 60% dla wydawnictw nowych. Z tak potężnej marży hurt wydziela księgarniom rabat księgarski, od 25 do 40%. A księgarnie idą na wojnę cenową – mowa o księgarniach internetowych, które często nie mają książek na stanie, a oferta jest szerowana z baz hurtowni. Do tego dodają np. 2 zł od rabatu księgarskiego hurtowni i tak pojawia się na rynku książka za 2/3 ceny. I to już jest rozbój.

Do czego to się sprowadza? Wydawca w 40-47% musi zmieścić: zakup praw, koszt redakcji, tłumaczenia, korekt, okładkę, skład, przygotowanie do druku wraz z okładką, promocję, koszt utrzymania biura, pracowników, podatek VAT, dochodowy i ZUS i całe to obciążenie podatkowe. I jeszcze swój zysk! Bo przecież za darmo nie będzie pracował. I tak kalkuluje cenę książki, by wyjść jakoś na swoje. A przecież nie sprzedaje całego nakładu, przynajmniej nie wszystkich pozycji.

Czyli zarabia hurtownik (za nic, bo tylko wstawia do swojej bazy, a za wszelkie promocje, półkowe itd. wydawca musi płacić osobno), księgarz internetowy (ten nie ponosi żadnych kosztów – ma książkę w bazie, np. z 2-złotowym narzutem, co pozwala mu oferować książkę taniej niż wydawca na stronie firmowej, a jak ktoś kupi, to dopiero wtedy ściąga z hurtu). Prosty deal? Pewnie, ale zabójczy, bo zabija wydawców, którzy schodzą z cen w firmowych sklepach. Czy zyskuje na tym czytelnik? Tak, ale do czasu, bo wydawców może zabraknąć, plajty ścielą się od epidemii covidu aż przykro patrzeć.

Ustawa o książce musiałaby uregulować (takie regulacje istnieją w Anglii i Francji czy Niemczech) wysokość marży hurtowej i księgarskiej. Jak zaczynałem, było to na poziomie 30-35% hurt i 25% bezpośrednio do księgarń, które z takim samym rabatem brały z hurtu, który zarabiał 5-10%. To było uczciwe i pozwalało w 65% wartości książki na większą elastyczność wydawcy. Mógł na przykład przeznaczać środki na książki „dla chwały domu”, mniej lub wcale nie zyskowne, ale wartościowe dla kultury.

Mamy impas, wszyscy kroją ten mały tort jak mogą. Wydawcy bronią się, podnosząc oficjalną cenę książki, by w hurcie mniej stracić, a oferując od razu na swojej stronie nowość już z rabatem np. 40%. Akurat nie ma w tym żadnego rabatu, to właściwa cena książki, gdyby nie pośrednicy (przykład Vesper i inni). Hurtownie rozpierają się (co już nie do końca jest zgodne z prawem) na kilka segmentów rynku, np. są hurtownikami i detalistami jednocześnie. A czasem nawet wydawcami. Kupują wydawnictwa. Ten sam proceder dotyczy sieci księgarskich.

Mamy więc totalny b…l na rynku i nie widać szans na poprawę. Stacjonarne księgarnie, co stały się papierniami lub sklepami z zabawkami, ledwie dyszą, bo jeśli idzie o książki to jeszcze przegrywają z tzw. efektem gapowicza czy przechodnia. Czyli klienta, który przyjdzie, poczyta, sfotografuje, po czym kupuje w internecie. Ten efekt uwiera zresztą wiele branż, od odzieżowych po elektronikę.

Czy coś się zmieni? Bardzo bym chciał. I jestem za ustawą, która wprowadzi jednolitą cenę i drabinkę marż hurtowych i księgarskich.

20 odpowiedzi na „Stała cena książki”

  1. Awatar Krzysztof
    Krzysztof

    Cena książek w ostatnich 2 latach drastycznie wzrosła. Jeśli nagle znikną rabaty to automatycznie sprzedaż książek spadnie bo budżety kupujących nie są z gumy (ew mogą się skurczyć jeszcze bardziej bo np. vat na żywność wraca od kwietnia, ceny energii elektrycznej zostaną odmrożone itd). I proszę nas nie mamić, że ceny okładkowe spadną. Nie spadną bo cały system rozliczania jest oparty o ceny okładkowe i w interesie wszystkich (poza kupującym) jest aby ta cena była jak najwyższa. Zresztą, był pan, panie Wojtku uczestnikiem podobnej dyskusji podczas Polconu w 2016 i wtedy bardzo narzekaliście na vat na ebooki. Ten podatek w końcu obniżono ale ebooki wcale nie potaniały. Ale ok, życzę powodzenia w ratowaniu nierentownych placówek handlowych cudzymi pieniędzmi.

  2. Awatar reversed
    reversed

    Po ostatnich lamentach, które tu i ówdzie wybiły w artykułach medialnych (także w Lubimy Czytać) tylko czekałem, aż stały ból czytelnika i klienta zamanifestuje się tutaj.

    Jestem klientem StalkerBooks (przedtem Solaris), obserwuję co się wydaje tu i w innych źródłach. Stała cena produktu to rzecz jasna doskonały układ, ale czytelników po prostu mrozi, jak kosmiczna próżnia. Żeby jednak dyskurs w tej sprawie miał sens i jakąś wartość trzeba jednak odwołać się nie punktowo, a do całości proponowanych regulacji. To jest więc temat na oddzielny wątek – może powinien się pojawić podczas spotkań literackich (w końcu podczas spotkania w poznańskiej „Orbicie” padło kilka zdań o (nie)doli wydawcy i krytyki rynku.

    A tak przy okazji polecam wyszukanie (nie będę spolerował) niedawne publikacje adresujące źródło wysokich cen e-książek.

  3. Awatar Onamor
    Onamor

    Wojtku, zdecydowanie się z Tobą nie zgadzam. Jednolita cena książki zabije rynek wydawniczy. Dlaczego? Pozbawi ona elastyczności małych wydawców, a hurtownie i księgarnie wykombinują nowe sposoby na odsysanie pieniędzy od wydawców.
    Zgadzam się natomiast z tym, że marże hurtowni są zbyt duże. Hurtownie przechwytują zarobek na książce a w zamian oferują co? (Pytanie retoryczne). Piszę to jako człowiek, który zna realia, gdyż od blisko 20 lat jestem autorem i mam rozeznanie z pierwszej ręki.
    Moim zdanie, trzeba iść w inną stronę – zadajmy sobie pytanie „Dlaczego Polacy nie kupują książek”? Bo wbrew pozorom Polacy czytają bardzo dużo, jedynie kupują mało. Po części to spadek po minionej epoce – program komuterowy trzeba było ukraść, książkę elektroniczną również łatwo się kradnie. To siedzi od dekad w mentalności. Drugi powód to bardzo niskie zarobki przy ogromnych kosztach życia. Niestety mając wybór buty czy książka, 99,9% Polaków wybierze książkę. Po trzecie, wydawców trzeba zasilać przez zniesienie VAT (pełna zgoda z Tobą) oraz zakupy obowiązkowe dla bibliotek, jak to robią Skandynawowie.
    Pozdrawiam ciepło, robisz świetną robotę 🙂

  4. Awatar Hebius
    Hebius

    Rynek książki zdecydowanie powinien być uporządkowany. Nie przeszkadza mi, że daję za książkę StalkerBooks pięć czy sześć dych, bo wiem, że tylko przy jakiejś specjalnej okazji mogę kupić ją taniej. Ale jak idę do swojej miejscowej księgarni i widzę, że miałbym zapłacić za jakiś tom cenę okładkową, a mam świadomość, że w necie jest przynajmniej 30-50% taniej… no nie przemogę się i nie kupię. Czułbym się jak ostatni frajer, a nie jak nawiedzony idealista gotów nawet przepłacać, żeby tylko utrzymał się księgarski biznes.

  5. Awatar Wojtek Sedeńko

    Akurat ja mam bardzo tanie ebooki, nieporównywalne są nasze ceny z innymi wydawcami.
    Ceny druku wzrosły do 30-35% ceny książki. To najwyższy aktualnie element tej ceny.
    I nie chodzi o papier. Jego ceny wzrosły w trakcie epidemii, bo nagle hurt papieru nie miał i każda dostawa była w wyższej cenie. Aktualnie ceny papieru spadają i wkrótce osiągną poprzednie ceny.
    Ale wzrosły ceny energii – u nas skokowo, bo były tarcze, a maszyny drukarskie żrą prąd bardzo. I koszt pracowniczy z roku na rok bardzo wzrasta, a ta branża potrzebuje wykwalifikowanych pracowników, którzy są w cenie i co tu dużo mówić, są podbierani przez konkurencję.

  6. Awatar Wojtek Sedeńko

    Och, ten artykuł pojawił się z powodu wizyty na targach, na których nie jestem stałym gościem i raczej obserwatorem zjawisk. Nie zaglądam głębiej, bo zwykle robię swoje – czyli żyć, pracować i nie tracić, a jednocześnie dawać satysfakcjonujące produkty czytelnikom.
    Stała cena miałaby obowiązywać przez rok, więc jak ktoś jest cierpliwy i kupuje wyłącznie z promocji to poczeka. Może wprowadzić na rynku zamieszanie – ale znając nasz gen buntu na pewno będzie dużo innych cichych promocji – mogę wymienić kilka sposobów obejścia podobnej regulacji.
    Ale jest potrzebna, właśnie dla małych wydawców, bo oni do hurtu nie dają – gdyż na tym są stratni.
    Ja sam dałem – eksperymentalnie – kilka tytułów i już wiem, że nie mam na tym zarobku, więc to był pierwszy i ostatni raz. Przy jednolitej cenie i niższej marży hurtowej zrobiłbym to ponownie.

  7. Awatar Wojtek Sedeńko

    Efekt przechodnia. Sam czasem tak robię, choć z bólem zębów.

  8. Awatar Seb
    Seb

    Lobby dużych korporacji takich jak Amazon na to nie pozwoli.

  9. Awatar reversed
    reversed

    1. E-książki od Stalkera są w cenach rozsądnych i czytelnych (czyt. zrozumiałych, co do natury e-książek). Pisząc o wysokich cenach e-książek adresowałem to do niezrozumiałego konsumencko i obserwowanego, jako przeważający w ofercie rynku, efektu zrównywania cen e-książek z cenami d-książek (a nierzadko wyższych cen dla e- od d-). Tu akurat Stalker idzie w poprzek, ale nie o tanią pochwalę mi tu idzie, a o uznanie dla zaangażowania – tak to odczytuję, jako klient Stalkera.

    2. Stała cena jest oczekiwaną pochodną funkcji podstawowej, czyli ceny okładkowej. Rzecz w tym, że cena okładkowa jest reliktem czasów koncesjonowania i niedoboru, w których wydawanie książek, książki i czytelnictwo systemowo traktowano w kategorii narzędzia oddziaływania na tzw. społeczeństwo. Cena okładkowa jest antykonkurencyjna, a konkurencyjność, to jakby nie patrzeć jest największym sprzymierzeniem misji czytelniczej. Po prostu obniża próg dostępności (signum temporis!) i radykalnie wzmacnia walkę z kradzieżą własności intelektualnej (znaczy się piractwa).

    3. Pochodna oczekiwana (stała cena) nie znaczy więc prawdy rynkowej. Jest wręcz antyrynkowa tak w sensie podaży, jak i popytu. Nie zamierzam tu uprawiać wykładów z ekonomii i mechanizmów rynkowych, ale…

    4. Po inżyniersku mówiąc trzeba naprawić zgrzytający mechanizm identyfikując przyczynę. Naprawę całego b…lu, jak to określiłeś. moim zdaniem trzeba zacząć od mechanizmów systemowych, oddzielić misję od produkcji. Cena wytworzenia i drabinka w górę, z ustaleniem statusu tych, którzy w tej drabince chcą widzieć swoje miejsce (producent jest producentem, hurtownik hurtownikiem, dystrybutor dystrybutorem, księgarz najlepszym przyjacielem czytelnika) z systemową regulacją szczebli tej drabinki (także co do zachowań cenowych).

    5. Z punktu widzenia czytelnika-klienta: rok karencji cenowej oznacza tylko odsunięcie problemów o rok, a utrzymana drabinka zniżek w dół to tylko puderek. Nie przyczynia się to do realizacji celów misyjnych, a tym drobnym, jak ich określasz, pomaga jednorazowo i krótkookresowo. Rzecz w tym, że taka karencja ma właściwość opisaną maksymą „nim gruby schudnie, chudy zdechnie” (przepraszam za dosadność). Nie kadząc Stalkerowi zbytnio trzeba tu powiedzieć, że Stalker akurat ma na to pomysł swoją ofertą.

  10. Awatar Wojtek Sedeńko

    Krótko, bo obowiązki mnie dzisiaj od bloga odciągają.
    ad 1 – dzięki, staram się tanio, ale to tez zasługa oferty. A w umowach agencyjnych piksel jest zrównany z papierem. Ale pojawiają się nowe umowy, gdzie piksel jest dodatkiem, więc wydawca może regulować cenę na niższą
    ad 2 na dłuższą rozmowę, bo cena okładkowa jest akurat obecna we wszystkich krajach zachodnich, amerykańskich itd. Ja zrezygnowałem z niej głównie za sprawą ciągłych zmian cen druku, z czego jestem teraz zadowolony
    ad 3 jak bym wprowadził, by poczyścić na początek tę stajnię A.
    ad 4 jak najbardziej się zgadzam, tu urzędy antymonopolistyczne miałyby dużo pracy, bo firm rozsiadających się na kilku segmentach jest bez liku. Oficjalnie nie, bo firmy córki, ale to jest dość łatwe do udowodnienia
    ad 5 chudzi już zdychają. Ale cóż, ja przewidziałem te zmiany dekadę temu, stąd mój model pozwala mi jeszcze się utrzymać.

  11. Awatar reversed
    reversed

    Trzymam za słowo w kwestii dłuższej rozmowy ad.2. Ale, żeby nie było mam też kilka postulatów (nie piszę żądań) adresowanych do wydawców i także do Stalkera.

  12. Awatar Wojtek Sedeńko

    No, ja mam jeszcze w głowie inny wpis po Targach w Poznaniu, więc na blogu będzie iskrzyło.

  13. Awatar Drwalrabarbar
    Drwalrabarbar

    Obawiam się, jeśli dojdzie do regulacji, to koszty zostaną przerzucone na klientów, co doprowadzi do jeszcze większej zapaści rynku książki. Jakoś nie mam złudzeń, że ceny spadną.
    Panie Wojtku jeśli jest tak, jak Pan mówi i lwią część zgarniają hurtownicy, to może warto zacząć od regulacji cząstkowej i rozpocząć od tamtej grupy. I pewnie też kilku innych patologicznych działań w branży- płacenie za stoliczki w niektórych sieciach.

  14. Awatar Krzysztof
    Krzysztof

    Panie Wojtku, akurat wasza polityka w temacie ebooków jest znakomita. Kupiłem ich trochę, czasem nawet dublując wersję papierową. Ale, niestety, jest pan niszą. Chodziło mi o pokazanie mechanizmu na przykładzie z życia wziętym. VAT na ebooki obniżono, koszty druku gigantycznie wrozsły, na prosty rozum ceny ebooków i papieru powinny drastycznie się rozjechać. Nie rozjechały. Owce się strzyże. Stąd mój pesymizm w sprawie JCK. To jest fanaberia, za którą finalnie będą musieli zapłacić czytelnicy. Ale czy zapłacą? Czy będą chcieli i czy będzie ich stać?

  15. Awatar Wojtek Sedeńko

    Ja sądzę, o ile wydawcy zachowają rozsądek i nie pójdą na odbijanie sobie chudych lat, że w wypadku unormowania i obniżenia (ustawowo) marzy hurtowych i księgarskich, że ceny książek powinny pójść w dół. Nawet do 20%. Jest to życzenie zdroworozsądkowe. Marże pośredników mniejsze, wydawcy zachowują aktualne stopy zysku, a przez potanienie książek, ich sprzedaż nieco (bo nie lawinowo, nie oszukujmy się) wzrośnie, zwracając wydawcy nawiązkę. Ale to może być życzenie. Jednak po cenach papieru, spadających do dawnych cen, widzę, że zdrowy rozsądek może zwyciężyć. Choć ceny energii… Dużo zmiennych.

  16. Awatar PW
    PW

    To trochę jak rozmowa sytego z głodnym.
    Nie pamiętam, żeby cena spadła po obniżce jakiegoś składnika pomimo tego, że pozostałe składowe nie zmieniają wartości.
    To się po prostu nie zdarza.
    Nikt nie zrezygnuje ze swojej marży.

    Reszta, to wydaje mi się bicie rzadkiej piany. Można napisać miliony słów. Tylko po co.

    To, jak jest w innych krajach, to inne układy odniesienia i to od dziesiątków lat.
    Czytelnik / Klient jest pomijalny jak w każdym innym obszarze handlu.

  17. Awatar reversed
    reversed

    W ostatnich dniach mamy kolejne odsłony dyskusji na forum publicznym. Najpierw kolejny artykuł w Gazecie Wyborczej. Dziś artykuł w lubimyczytac.pl. Ta dzisiejsza publikacja wnosi poniekąd nową wartość do tej dyskusji, ale w moim odczuciu potwierdza istotnym to, o czym napisaliśmy wyżej. Cytuję zatem oficjalne stanowisko Porozumienia Wydawców Ksiązek – nieco samozwańczej (moja opinia) inicjatywy reprezentacji tego środowiska.

    # # #

    Porozumienie Wydawców Książek – Związek Pracodawców w nawiązaniu do apeli formułowanych w ostatnim czasie głównie przez księgarzy, a wzywających do wprowadzenia w Polsce ustawy o jednolitej cenie książki (JCK), niniejszym pismem przekazuje opinii publicznej swoje stanowisko.

    W Porozumieniu Wydawców są głosy za Ustawą, również w brzmieniu, w jakim była ona procedowana w 2021 roku [czyli z zapisem o tzw. jednolitej cenie książki, który zakłada, że cena danej książki przez 6 lub 12 miesięcy po premierze wszędzie, tzn. w księgarni kameralnej i online, byłaby taka sama – przyp. EC]. Jednak przeważają zdania przeciw skupianiu się na cenie detalicznej, a w zamian za podjęciem próby zmiany mechanizmów w dystrybucji książki. Widzimy wyraźną potrzebę zlikwidowania nadmiernych rabatów w obrocie książką pomiędzy wydawcami, hurtownikami oraz księgarzami i innymi detalistami. Uważamy, że głównym czynnikiem, który spycha mniejsze podmioty w branży – przede wszystkim księgarnie – na margines działalności lub wręcz wyklucza je z obiegu gospodarczego, jest coraz bardziej rozchwiana praktyka rabatowa prowadzona przez poszczególne podmioty, często pod wpływem i presją największych detalistów na rynku. Mechanizmy te ostatecznie nie sprzyjają rozwojowi branży i utrwalają złe nawyki i patologiczne biznesowo zachowania w coraz szerszych kręgach dystrybucji. Sytuacja na rynku książki wpływa negatywnie na politykę państwa w zakresie dbałości o wzrost czytelnictwa.

    Widząc potrzebę dyskusji o zmianach, apelujemy o rozmowy niewykluczające żadnego uczestnika obrotu książką i przede wszystkim uwzględniające interes tego, dla którego wszyscy pracujemy: czytelnika! Jedynie rozwiązanie oparte na konsensusie w branży pozwoli na kontynuowanie prac nad ustawami. Bez szerokiego porozumienia żadne zapisy i paragrafy nie będą ani skuteczne, ani możliwe do przeprowadzenia.

    Rada Wydawców
    Porozumienia Wydawców Książek – Związku Pracodawców

  18. Awatar reversed
    reversed

    Rozmowa interesująca o tyle, że uchyla nieco kotarę zakrywającą dość szczelnie przed czytelnikami codzienność wydawców. Tak więc okazuje się , że tę codzienność nieznośną czyni patologia dystrybucji, która w rozumieniu mechanizmów rynkowych powinna być obrotem towarami, a jest grabieżą. Odczytuję to, jako kolejny drobny sygnał, że nasze tu trochę klubowe dyskutowanie kierunkowo właściwie identyfikuje sytuację i proponowane lekarstwa.

    Pod koniec jednak w tej relacji wyeksponowano cytat jednej z wypowiedzi, która padła na początku:

    „Jestem fanem włoskiej ustawy o jednolitej cenie książki. Tam jest zapis, że książka przez rok nie może być przeceniona o więcej niż pięć procent, ale przewiduje liczne wyjątki. Na przykład promocję w dniu premiery albo zniżki dla osób należących do klubu książki.”

    Jak to zatem jest? My wydawcy trzeźwo oceniamy sytuację i celnie identyfikujemy patologię, ale ciągnie nas do urzędowego spacyfikowania łańcucha troficznego czytelnictwa od końca, czyli do pokazania czytelnikom ich miejsca? To rzecz jasna cytat wyjęty zapewne z szerszego kontekstu (a nie zamierzałem pisać gazetowo), ale czytelnika niepokoi, żeby nie powiedzieć w…..a, bo nie daje żadnej przesłanki do wiary w zadziałanie mechanizmów autodiagnozy i autoleczenia książkowego biznesu.

    Nie nawołuję tu do bojkotu dystrybucji, ale może trzeba jednak przepracować to, co dziś oferują nowe technologie i uciec do przodu. Nie, nie chodzi tu o SI (przynajmniej nie tylko), ale o zdyskontowanie technologicznych i technicznych możliwości wzięcia spraw dostępności książek w swoje ręce. Cennym źródłem obserwacji jest tu moim zdaniem także samopublikacja, druk cyfrowy, itd. I znowu nie kadzę tu Stalkerowi (elastyczność działania, starannie krojona oferta, własny sklep i przede wszystkim dystrybucja własna), ale przywołuję to po ostatniej rozmowie o wydawaniu książek podczas spotkania w poznańskiej „Orbicie”. Ale może się nie znam i tak tylko sobie coś-tam mamrocę dając ujście naturze wykształconego inżyniera.

  19. Awatar Wojtek Sedeńko

    Mamy klasyczne polskie piekiełko. Wydawcy nie potrafią się dogadać, hutownia broni pozycji wywalczonych (w dużej części przez brak zorganizowanego oporu wydawców), nabywcom podoba się wojna cenowa księgarzy, bo bliższa ciału koszula, tu i teraz, a nie przyszłość rynku książki. Zawsze będą wydawcy, nie ci, to kolejni itd. Nie ma zarób i daj zarobić innym, równomiernego podziału rynku, aby branża była zbilansowana, elastyczna i spokojna o przyszłość. Mamy w tej gałęzi gospodarki, mikroskopijnej w skali całego kraju, wciąż raczkujący kapitalizm lat 90. Rozumiem doskonale kiedy i jak do tego doszło, ale możliwości naprawy mechanizmów rynkowych nie widzę. A już zwłaszcza możliwości kontroli przestrzegania tego, co ustawodawca proponuje. Z miejsca dostrzegam wiele możliwości omijania regulacji przez dystrybutorów.
    No cóż, wywołałem temat do tablicy, rozrzut opinii pokazał, że temat bolesny, ale każda opcja ma zwolenników, więc rokowania co do tego raka złośliwego z licznymi przezrzutami są takie, jak się można domyślać.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *