Tytuły niezauważone

Wciąż dostaję prezenty od autorów, którzy wręczają mi swoje dzieła na targach, wysyłają do księgarni. Rocznie powstaje do trzech setek tytułów od samowydawców, że trudno to dzisiaj ogarnąć. Nie mówiąc o przeczytaniu. Ale czuję się zobligowany, by czasem wspomnieć o tej produkcji.

Czasem trafiają się pozycje ciekawe. Oto na przykład Przestrzeń poświęcenia Wojciecha Szydy. Tytuł zbieżny z tym, który i ja wydałem. Ale tutaj jest tylko tytułowe opowiadanie, format A6, twarda oprawa, a wydawcą jest… Inicjatywa ewangelizacyjna Wejdźmy na szczyty!!!  Opatrzona notą: Cum auctoritatis Ordinis sancti Pauli – w wolnym przekładzie Z autorytetu (polecenia) Zakonu św. Pawła.

Inna ciekawostka, to powieść napisana przez Rosjanina, księdza (dawniej popa) prawosławnego, od lat mieszkającego w Polsce, Piotra Nikolskiego. Tytuł dość długi: Przypadki Rycerza Fredegara von Stettena”. Pięknie i w kolorze zilustrowana ta księga, choć na okładce ma zbroję płytową, to opowiada o właścicielu statku kosmicznego. Moc przygód, walk i pojedynków, a autor odsłania przed nami wizję imperium kosmicznego opartego na fundamencie niewiary w dobrodziejstwo postępu. Mimo że Piotr mieszka już w Polsce sporo lat, a w mowie potocznej prawie nie słychać rosyjskiego akcentu, to w tekście niestety roi się od rusycyzmów.

I bliżej w kosmos – Tom Grantz „Czarne klisze” – znacznie lepiej i sprawniej napisana powieść o przyszłości wcale nie tak dalekiej. Mars, korporacje, wysokie technologie, roboty.

Najwięcej jednak przychodzi książek na pograniczu grozy i fantasy, jak Joanny Zielińskiej „Nieuniknione„. Mamy zalew tego typu produkcji.  Także w telewizji streamingowej, kto wie, kto kogo tu inspiruje. Osobiście nie jestem czytelnikiem, dla którego taka proza powstaje, odnotowuję tylko, że jest ich sporo. I pewnie filolodzy się tematem zajmą, wcześniej czy później.

20230510_103249 20230510_103218 20230510_103234 20230510_103241

4 odpowiedzi na „Tytuły niezauważone”

  1. Awatar Janusz
    Janusz

    Potwierdzam spostrzeżenia Wojtka. Uzupełniałem ostatnio Encyklopedię Fantastyki o twórczość samowydawców z ostatnich 2-3 lat. Dzięki tytanicznej pracy ludzi z ZewuZajdla uświadomiłem sobie ile książek polskich autorów się ukazuje. Pewnie, że to najczęściej pierwsze tomy wielotomowych cykli urban fantasy (i na tym się kończy…). Ale trafiają się perełki. Autorzy, którzy mają na koncie po kilkanaście tytułów. O których nikt szerzej nie słyszał. Rekordzista ma w biogramie chyba 18 książek.

  2. Awatar Wojtek Sedeńko

    A któż to taki? Bo napisać i wydać 18 książek to nie w kij dmuchał

  3. Awatar Janusz
    Janusz

    No właśnie już nie pamiętam:( Gość ma rozgrzebane chyba 6 cykli powieściowych…
    Ale jest też Marcin Pełka, autor 9 książek. I nie jest to jakiś nawiedziny nastolatek, który naskrobał kolejną wersję H. Pottera. jak doczytałem, to doktor nauk medycznych, niby poważna osoba. Wydaje w Novae Res, co dowodzi, że sam za to wydania płaci. Ale też można przypuszczać, że nie jest to klasyczny grafoman

  4. Awatar Wojtek Sedeńko

    Wykształcenie nie czyni pisarzem. Znamy autorów jedynie z ukończoną podstawówką, którzy w opowiadaniu historii nie mieli sobie równych.
    Ale brawa za samozaparcie – jak widać pisanie sprawia im przyjemność 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *