Obiecałem kilka fotografii z Polconu. Można by pokazać ich znacznie więcej niż poniżej, bo konwent był udany, w ładnym miejscu i w pięknym mieście. Ale byłem cały czas zajęty w księgarni lub na spotkaniach, i nawet w konwentowym pubie usiadłem na chwilę tylko w przedostatni dzień. Ale, mam nadzieję, te kilka wspomnieniowych fotografii, zrobionych przez Czarka, Piotra i mnie, oddadzą atmosferę konwentu i jego głównych punktów programu.
Pierwsza rzecz, która na konwencie mi się spodobała, to liczba premier książkowych przyszykowanych przez wydawców specjalnie na Polcon i fetowanie każdej nich w programie.
To ważne, by pokazywać jakim dobrem jest książka. Druga rzecz – spotkania autorskie. Niektóre, jak to z Andrzejem Sapkowskim miało wielką frekwencję – ludzie stali pod ścianami, kłębili się w drzwiach, siedzieli na podłodze. Nagłośnienie trochę nawalało, więc musieliśmy wysilać struny głosowe. Potem była jeszcze długa kolejka po autografy. Była też feta 30-lecia miesięcznika „Fantastyka”. Wypadła okazale, z tortem i winem. Choć prawdziwe trzy dychy strzelą im w przyszłym miesiącu. Maciek Parowski dwoił się i troił. Sekundował mu dzielnie Bogusław Polch.
Było spotkanie z okazji zakończenia serii Rakietowych Szlaków, były spotkania komiksowe. Była uroczystość wręczenia Zajdli. Było mnóstwo spotkań kuluarowych, z sympatykami Solaris, encyklopedii, festiwalu fantastyki – tradycyjnie zebrała się mała Nidzica. Było spotkanie z Erichem von Danikenem. Dla jednych wizjoner, dla innych oszust i hochsztapler, ale dwa spotkania z nim trwały długo i zgromadziły wielką publiczność. Podobnie było na spotkaniu z Peterem V. Brettem. Potem pisarz podpisywał długo książki przed naszą księgarnią, pomimo upału (na korytarzach nie było klimy), spisywał się dzielnie. W sumie udanie i owocnie spędzony czas.
I były jeszcze dwie wspaniałe figury – Aliena i Predatora – wykonane w skali 1:1 z różnego rodzaju metalowych elementów, najczęściej z samochodowego szrota. Ale wrażenie było imponujące.
Odwiedzali księgarnię pisarze. M.in. Andrzej Ziemiański i Peter V. Brett, który podpisał dla klientów wysyłkowych księgarni, specjalne nalepki ekslibrisy. A sobotni wieczór spędziliśmy czas w barze o pachnącej nazwie Cynamon.
Dodaj komentarz