Stare, dobre

Kiedy jesteśmy młodzi, stare nie kojarzy nam się dobrze. Ramotne, nie nasze. Im jesteśmy starsi, tym ten pogląd się zmienia. To co za naszej młodości było nowe i dobre, „nasze”, jest dla następnego pokolenia ramotne. Taka to już kolej rzeczy. Im jesteśmy starsi, tym bardziej dostrzegamy, że dobre jest również to, co bawiło naszych rodziców. To, co było dla nas stare, nagle staje się dobre. Mamy też sentyment do „naszych czasów”, nazywamy je starymi i dobrymi. Też przeszedłem tę drogę – nie tylko w fantastyce. Dzisiaj sporo radości daje mi czytanie klasyki jeszcze starszej od mojej, rówieśniczej.

Poprzednio pisałem o mojej nowej serii, która wystartuje jesienią. Widzę na rynku kilka książek z czasów, kiedy sf powstawała, wydawanych przez oficyny niszowe albo katolickie, a które mogłyby przejść niezauważone przez czytelników. Tych, którzy o fantastyce chcą wiedzieć jak najwięcej i pragną poznać jej korzenie. Oto kilka przykładów (wszystkie do kupienia na eSeFie):

Charles Williams „Wojna w niebie” – powieść jednego z autorów grupy The Inklings, opowiadająca o wojnie Dobra i Zła, chrześcijaństwa i magii, bardzo dobrze napisana, z angielskim humorem, wnikliwa. Czysta fantastyka.

Edward Bulwer-Lytton „Nadchodząca rasa” to absolutny klasyk sf. Autor to arystokrata, polityk, podróżnik, znany pisarz (najbardziej znana książka to „Ostatnie dni Pompejów”). Napisana w XIX wieku powieść, przygodowa, czerpiąca z Podróży do wnętrza Ziemi Verne’a, opisuje perypetie Amerykanina, który w kopalni odkrywkowej poprzez dziwną szczelinę dostaje się do podziemnego miasta. To część ekosystemu stworzonego przez ludzi, którzy schronili się pod ziemią przez Potopem. Mamy w tej książce dyskusje na temat Darwina, równouprawnienia kobiet, opisy mechanicznych automatów napędzanych prądem (kto wie, warto prześledzić, czy nie są to pierwsze roboty w literaturze). Tym jednak, co w tej powieści uważane jest za najbardziej ważne, to moc vril, przenikająca wszystko siła, mogąca uzdrawiać i niszczyć. Dla okultystów było to objawienie. Bławatska o książce Lyttona się rozpisywała. Inspirowała podobno także dla nazistów.

Robert Hugh Benson „Świt nowej Ziemi” książka napisana przez kapłana konwertytę, proroczo opowiada o świecie przyszłości, Anglii rządzonej przez kościół katolicki.

Robert Hugh Benson „Władca świata” to książka opisująca przyszłość odwrotnie niż w Świcie  – tutaj wiara i chrześcijaństwo zostają zepchnięte na margines przez idee komunizmu i humanitaryzmu. Warto wiedzieć – powieść została napisana w 1908 roku, autor nie dożył sukcesów komunizmu – zmarł w 1914 roku. Za czasów PRLu książki Bensona były zakazane.

benson1 benzon2 nadchodzacarasa wojnawniebie

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *