Pragnę zwrócić waszą uwagę na kilka książek około fantastycznych, czy jak kto woli – o fantastyce.
Obszerna praca Natalii Lemann z Uniwersytetu Łódzkiego – Historie alternatywne i steampunk w literaturze, zajmuje się steampunkiem i alternatywną sci fi.
Nie jest to praca wyczerpująca temat, bo jest on zbyt wielki. Ale książka nosi podtytuł Archipelagi badawczo-interpretacyjne, co dużo wyjaśnia. Zajmowanie się historiami alternatywnymi powinno obejmować fantastykę z innych krajów i autorka to czyni. Dziwnie to zabrzmi, ale spojrzenie na historię zależy od punktu widzenia. Nie ma jednej historii, gdyż interpretacje historii często przyćmiewają prawdę. I w Polsce pisze się historię na nowo. I jeszcze raz na nowo. Historia jest plastyczna, a ludzie myśląc o niej operują frazesami i zwyczajowymi kalkami. Spotykamy się z tym na co dzień. Wystarczy spojrzeć na fantastykę alternatywną w Rosji. Jakże inaczej traktuje ona naszą wspólną historię! A powstaje tam takich utworów wprost mnóstwo. Czesi – to samo. Niemcy? Również.
Praca Marysi Głowackiej Kobieca proza science fiction w Polsce zajmuje się fantastyką kobiecą lat PRLu i czasu przełomu. I jej niedocenianiem przez redaktorów i wydawców – czyli świat mężczyzn. Cóż, nie zgadzam się z tezami tej książki, które wydają mi się naciąganiem rzeczywistości do przyjętej a priori tezy. Kto pamięta fantastykę tamtych lat, ten wie, że fantastyka pisana przez kobiety miała słaby odbiór. Jedyna napisana przez Nidecką powieść była uważana za najsłabszą w serii z glistą KAWu, a sama seria za najgorszą w polskiej fantastyce. Opowiadania Górskiej w większości były komentowane negatywnie. Podobnie Popik czy Kondas. Niektórych tych tekstów bronił redaktor Parowski, ale przez autorkę książki jest uważany za jednego z winowajców niedopuszczających na łamy fantastyki pisanej przez kobiety. Czytelnikami science fiction – bowiem wtedy fantasy nie była w modzie – byli mężczyźni. I ci mężczyźni nie byli krytyczni do tej fantastyki, bo pisały ją kobiety, ale dlatego, że była słaba. Podobnie jak byli krytyczni do fantastyki pisanej przez mężczyzn.
Kiedy nastąpiła zmiana paradygmatu, a nauka ustąpiła miejsca wszelkiej maści magiom, gusłom, czarownikom i wiedźmom, fantastyki pisanej przez kobiety pojawiło się znacznie więcej. I też nie widzę tu jakiejś blokady wydawców i czytelników. Te sprawy regulują mechanizmy rynkowe. Czytana jest i fantasy i science fiction. Ale czy to przypadek, że w PRLu i obecnie science fiction jest właściwie nie pisana przez kobiety? Raduchowska? Zdolna i inteligentna, dobra sf. A potem długo nic. A w polskiej fantasy roi się wprost od autorek, równie zdolnych i inteligentnych. I są publikowane. Mam wrażenie że znacznie częściej niż faceci. W anglosaskiej SF proporcje wyglądają trochę lepiej – Le Guin, McCaffrey, Tiptree, Wilhelm, Bujold itd., ale tam autorów też dużo więcej. Z autorką pracy będzie można porozmawiać na festiwalu fantastyki.
Tomasz Pindel specjalizuje się w fantastyce i literaturze latynoskiej. Przed laty napisał wyśmienitą Zjawy, szaleństwo i śmierć, opublikował biografię Mario Vargas Llosy, niedawno przewodnik Realizm magiczny, a w lipcu ukaże się książka pod roboczym tytułem Historie fandomowe, traktująca o polskim fandomie. Realizm to książka definiująca niezwykle popularny w świecie, w XX wieku, nurt literacki, w którym tworzyli Marquez, Borges, Asturias, Fuentes, Cortazar i inni wielcy pisarze Ameryki Południowej, a od którego współcześni pisarze mocno się odcinają. W Polsce też ten nurt był niezwykle modny, a słynna seria Prozy iberoamerykańskiej WLu była rozchwytywana. Tomasz Pindel w przystępny sposób przybliża nam ten wspaniały czas. Nb. z autorem będzie można podyskutować na tegorocznym festiwalu fantastyki.
Dodaj komentarz