Trylogia Solarna w pięknej edycji

Już można zamawiać w przedsprzedaży, dostępna będzie w przyszłym tygodniu. Nakład ograniczony. Twarda oprawa. Ja już o prozie Janka Maszczyszyna pisałem dużo, oddam więc głos innym:

slider_trylogia-solarnaObcowanie z Trylogią Solarną Jana Maszczyszyna przypomina udział w greckim sympozjonie. To prawdziwa uczta wyobraźni, osadzona po równo w nieokiełznanej wyobraźni autora oraz we współczesnych teoriach kosmologicznych, neurobiologii, specyficznie pojmowanym darwinizmie, czy archaicznych rytuałach i metafizyce Aborygenów. To steampunk, który więcej ma wspólnego z mrocznym postcyberpunkiem i space operą, niż z „rewolwerem i melonikiem”. A jednak jest to prawdziwy, choć przedziwny steampunk!

Bohaterowie myślą i mówią językiem specyficznym dla ery panowania królowej Wiktorii. Trylogia jest nasycona kolonialnym i antropologicznym światopoglądem XIX stulecia, choć rozpisanym nie na rasy ludzkie, a na liczne gatunki myślące. Ponieważ akcja trylogii rozgrywa się kilkadziesiąt tysięcy lat po czasach Alberta Einsteina, w uniwersum przypominającym nasze, choć rządzącym się radykalnie odmiennymi prawami fizyki, Maszczyszyn osiąga szczyty intertekstualnej ironii.

Trylogia Solarna Maszczyszyna jest absolutnym novum w polskiej fantastyce; autora nie krępują żadne ograniczenia gatunkowe. Jest to proza niełatwa, co w przypadku fantastyki naukowej staje się komplementem. Trylogii Solarnej się nie czyta! Z nią się obcuje! Początkowe wrażenie totalnej obcości świata przedstawionego zamienia się w obcowanie – współuczestniczenie i wspólne doświadczanie tego niezwykłego uniwersum.

Dr Natalia Lemann (Uniwersytet Łódzki).

Pisze Maszczyszyn trudną prozę. To jest literatura ewidentnie dla smakoszy, zakręcona (jak to określił w liście do mnie Sedeńko), rozchlupotana (jak mówił kiedyś Jęczmyk o Żwikiewiczu). Można to promować, zachwycać się, ale też należy dobrze wybrać odbiorcę (…)

Pytać z jakich rejonów ducha czerpie autor, do jakich przeżyć czy wydarzeń się odwołuje. Jeśli, na co wygląda, do światów w dużej  mierze fikcyjnych, a znamy wielkich mistrzów takiej literatury (Lovecraft, Poe, Kafka, Lezama Lima – taki jakim go opisuje Cortazar), to Maszczyszyn nie jest naśladowcą tylko autorem aspirującym do tego samego bractwa, na pewno nie niższej ligi. Mamy/mieliśmy i my jeszcze paru takich jak on – Żwikiewicz, Jastrzębski, Ewa Bury (…)

(…) Zero w tym aluzji, ideowej perswazji, indoktrynacji. Maszczyszyn rządzi czytelniczymi snami, ale też daje je tym, którzy snów nie mają, bądź nie zdążyli ich zapisać. Autor hasła w Sedeńkowej Encyklopedii fantastyki, nazywa prozę Maszczyszyna fiksacyjną. Nic w tym obraźliwego, chodzi o to, że Jan zatrzymuje swoją uwagę, fiksuje się, na jakimś elemencie i drąży go z uporem szaleńca. Podoba mi się ta definicja.

Maciej Parowski

Wizja Jana Maszczyszyna, jego kreacja świata przedstawionego, odwołuje się nie tylko do steampunkowego świata, gdzie Wszechświat wypełniony jest eterem, a prawa astrofizyki są do tego dostosowane. W miarę rozwoju akcji dochodzą odwołania do współczesnej kosmologii, do multiwersum, osobliwości i często miałem wrażenie, że autor twórczo rozwinął stare i nowe idee w jedną nadrzędną fizykę rządzącą jego światem.

Jest w „Trylogii Solarnej” coś jeszcze. Odwołania do kultury australijskich Aborygenów. Jan Maszczyszyn do szeroko pojętej science fiction wprowadza mit, archetypy z nieznanej nam bliżej mitopoetyki, różniącej się  od naszego pojmowania przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Zapoznajcie się, na ile to możliwe,  z kulturą i mitologią Aborygenów. Stawiam tezę, że świat „Trylogii Solarnej” obcuje bezpośrednio z Czasem Snu, że Epoka Marzeń Sennych jest wyraźnie widoczna i dostępna dla niektórych bohaterów, że hrabianka Asperia to ucieleśnienie jednej z pierwszych istot, stwórców naszego świata.

 Andrzej K. Appelt

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *