Fanzin też jeszcze żyje

hynxWydawanie papierowego fanzinu, w czasach gdy e-ziny można produkować taśmowo i w dodatku trafiać do szerszej publiczności poprzez znajomych w kloakach Internetu, jakimi są portale społecznościowe (sam się w jednym zanurzam dość regularnie z racji wykonywania zawodu – bynajmniej nie szambiarza) to zadanie dla prawdziwych pasjonatów. Takimi jawią mi się Artur Nowakowski i Konrad Zieliński z Łodzi. Pierwszy opublikował książkę o fanzinach, inną o okładkach fantastyki, jest historykiem książki. Drugi jest z pierwszego fandomu, wydawał fanziny wtedy, gdy większości obecnego pokolenia fandomowego nie było w planach ich rodziców.

Artur Nowakowski wydawał HYNXa w formie, z jakiej fanzin był znany w 70. i 80. Wydaniem HYNXA+ (jakoś modny stał się ten plusik w ostatnich latach) weszli na salony. 140 stron, ładny skład, grzbiecik, a przede wszystkim zawartość – fantastyka retro, wywiady, publicystyka. Na poziomie. Z chwilą, gdy ucichł „Czerwony Karzeł”, czy „Widok z Wysokiego Zamku”, stając się nieregularnikami z coraz dłuższymi periodami niebytu, a informatory GKFu czy ŚKFu to zlepki newsów przede wszystkim, których więcej znajdzie się w sieci –  takie wydawnictwo budzi we mnie przyspieszenie pracy serca.

Czynię starania, czy raczej proszę autorów fanzinu, by w jakiś sposób (dzisiaj trudno zrobić to formalnie – VATy, sraty, działalności gospodarcze, faktury, zusy, a wszystko dla nieczytającej części społeczeństwa) można to było kupić na eSeFie.

O postępach będę informował, bo wydawnictwo zacne i warte rozpropagowania. Na razie informuję, że jest.

PS. Ale się rozszalałem, dwa newsy w ciągu godziny. I mam ochotę na trzeci, ale poczekam. Jutro nawiedza mnie w domu fandom czeski, więc będzie się działo. Piwo się chłodzi.

Opisy HYNXA znajdziecie na encyklopedii fantastyki.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *