Po Polconie
Autor: Wojtek Sedeńko, kategoria: WIEŚCI, utworzono: 29 sierpień 2012
5 komentarzy
Viatoro:
29 sie 2012 o 12:45.
Do problemów bym dorzucił, że jeśli jest jakiś brak w programie, to albo zostawia się salę pustą i nie rusza programu, albo wszędzie informuje o zmianach, a nie tylko na drzwiach tej jednej sali. Sytuacja doszła do tego, że prelegent sam się spóźnił na swoje wystąpienie, bo nie wiedział, że program zmienili. Obsługa tłumaczyła, że informacja przecież jest na drzwiach…
Trochę też zabolało, że nie było chociaż wstępnego programu na kilka tygodni wcześniej. Dla uczniów i studentów to mały problem, ale jak trzeba się decydować na urlop to już trochę ciężej. Tytuły prelekcji okazywały się tylko kawałkami tytułów, przez co czasami szło się na coś, co okazywało się zupełnie inną prelekcją.
Chociaż z mojego wpisu trochę czarno to wszystko wygląda, to było fajnie i cieszę się, że byłem:)
Michał:
29 sie 2012 o 16:16.
Zazdroszczę Ci umiejętności i wiedzy ale przede wszystkim tego, że robisz w życiu to co lubisz.
Masz prawdziwe szczęście 🙂
Relacja bardzo przejrzysta i rzeczowa.
Pozdrawiam ciepło!
KrzysztofS:
29 sie 2012 o 19:28.
Daniken nie jest pisarzem (w życiu nie pisał literatury) lecz oszustem. I to w dodatku takim, na którego mogą się nabrać wyłącznie głupcy. Szkoda, że Charles Berlitz nie żyje, byłby już lepszym gościem, coś sobą reprezentował oprócz hucpy.
Czego fandomowi zawsze najbardziej brakowało to opinia durni wierzących w małe zielone ludziki w neutrinowej odzieży 🙂 (to ostatnie to z Lema, jakby ktoś nie wiedział).
Wojtek Sedeńko:
30 sie 2012 o 8:14.
Na całym świecie ruch wierzących w UFO, zielone ludziki w obcisłych, acz bezpłciowych trykotach i w to, że ludzie na wszystkich kontynentach odkryli ogień dzięki kosmitom, funkcjonuje obok fandomu. To w sumie dość zabawne z punktu widzenia socjologii i kulturoznawstwa.
KrzysztofS:
30 sie 2012 o 13:24.
OK. Nie mam nic przeciw takim sympatycznym wariatom, nie mam nawet nic przeciw Trekkerom, a Pilipiuk w przebraniu jest wręcz uroczy 🙂 Tylko, że to się nie przekłada na zapraszanie gościa, a zwłaszcza gościa, który jest oszustem, a zwłaszcza gościa, który jest oszustem certyfikowanym przez… samego siebie (przyznał się, unikając grożącego mu procesu). To jak na zlot wielbicieli kryminałów zamiast Philipa Marlowe’a zaprosić Myszkę Malloya, powiedzmy. 🙂