Po Polconie

Autor: Wojtek Sedeńko, kategoria: WIEŚCI, utworzono: 29 sierpień 2012

Wrocławski Polcon za nami. Pod wieloma względami była to impreza wyjątkowa, pod kilkoma taka jak zawsze.  Zdjęcia umieszczę potem, także osoboste dygresje, dzisiaj jesteśmy dopiero po remanencie i wchodzimy w rytm codzienne pracy. A więc krótko. Wyjątkowy, bo: *Wrocław się do tego nadaje (zabytki, rynek, atrakcje, zainteresowanie mieszkańców - ogólnie klimat *Uniwersytet Przyrodniczy, gdzie konwent się odbywał, a także otoczenie bardzo pasowało - dojazdy, komunikacja z reszta miasta, wyjście boczne na patio i bar przekąskowy dla uczestników, dobre sale multimedialne *Dobry hol na różnego rodzaju stoiska *Mnóstwo ludzi. Szacunki podawano różne, bo sporo sprzedano jednodniówek - ale tłumnie było cały czas *Frekwencja na spotkaniach znakomita, właściwie zawsze pełne sale *Premiery książkowe i dobry dział literacki - to ważne, by Polcon nie został zdominowany przez jedną grupę odbiorców, tu proporcje były wyważone *Plejada gości, także zagranicznych (Erich von Daniken, Peter V. Brett, Miroslav Żamboch, Edward Lee) i polskich *Mylili się ci, co uważali (i krytykowali), że obecność Danikena na Polconie to obraza dla fana SF - było to widać choćby po frekwencji i długości jego wykładów. Od siebie dodam: jeśli fani SF nie uważają Danikena, zwolennika wizyty Obcych na Ziemi za swojego, to znaczy, że jest on pisarzem mainstreamowym 😀 *Duże zainteresowanie książkami - w księgarni, choć była umiejscowiona na ostatnim piętrze i nie wszyscy do niej dotarli, mieliśmy ruch non stop Taka jak zawsze, bo: *Za późne uruchomienie recepcji, zbyt wolne akredytowanie. Stary jak świat błąd. Program rusza, ale uczestników nie ma, bo przed budynkiem czekają na plakietki. Zasada jest taka - wszystkie siły na wpuszczenie ludzi, potem uruchamiamy program *Rozrzut po Wrocławiu uczestników. Ale może tychże było tyle, że nie dało rady zorganizować tego inaczej. Ja miałem najdalej do spalni, ale jakoś tam trafiałem. Regularnie po północy. *Brak organizacji kilku kluczowych punktów, tzn. brak osoby odpowiedzialnej za - choćby - organizację podpisywania książek,  prowadzenia pisarzy po spotkaniu, aby program się nie opóźniał. Grzdacze dawali z siebie wszystko, ale czasami brakowało im kierownictwa organizatorów. *Jak zwykle mało czytelny program - to już jednak jest stała bolączka konwentów - zbyt dużo się na nich dzieje, by zrobić to przejrzyście. Kilka pomysłów miałbym, aby to usprawnić. W sumie było fajnie, dziękuję wszystkim, co w Polcon włożyli pracę i zdrowie.

5 komentarzy

Viatoro:

29 sie 2012 o 12:45.

Do problemów bym dorzucił, że jeśli jest jakiś brak w programie, to albo zostawia się salę pustą i nie rusza programu, albo wszędzie informuje o zmianach, a nie tylko na drzwiach tej jednej sali. Sytuacja doszła do tego, że prelegent sam się spóźnił na swoje wystąpienie, bo nie wiedział, że program zmienili. Obsługa tłumaczyła, że informacja przecież jest na drzwiach…

Trochę też zabolało, że nie było chociaż wstępnego programu na kilka tygodni wcześniej. Dla uczniów i studentów to mały problem, ale jak trzeba się decydować na urlop to już trochę ciężej. Tytuły prelekcji okazywały się tylko kawałkami tytułów, przez co czasami szło się na coś, co okazywało się zupełnie inną prelekcją.

Chociaż z mojego wpisu trochę czarno to wszystko wygląda, to było fajnie i cieszę się, że byłem:)

Michał:

29 sie 2012 o 16:16.

Zazdroszczę Ci umiejętności i wiedzy ale przede wszystkim tego, że robisz w życiu to co lubisz.
Masz prawdziwe szczęście 🙂
Relacja bardzo przejrzysta i rzeczowa.
Pozdrawiam ciepło!

KrzysztofS:

29 sie 2012 o 19:28.

Daniken nie jest pisarzem (w życiu nie pisał literatury) lecz oszustem. I to w dodatku takim, na którego mogą się nabrać wyłącznie głupcy. Szkoda, że Charles Berlitz nie żyje, byłby już lepszym gościem, coś sobą reprezentował oprócz hucpy.
Czego fandomowi zawsze najbardziej brakowało to opinia durni wierzących w małe zielone ludziki w neutrinowej odzieży 🙂 (to ostatnie to z Lema, jakby ktoś nie wiedział).

Wojtek Sedeńko:

30 sie 2012 o 8:14.

Na całym świecie ruch wierzących w UFO, zielone ludziki w obcisłych, acz bezpłciowych trykotach i w to, że ludzie na wszystkich kontynentach odkryli ogień dzięki kosmitom, funkcjonuje obok fandomu. To w sumie dość zabawne z punktu widzenia socjologii i kulturoznawstwa.

KrzysztofS:

30 sie 2012 o 13:24.

OK. Nie mam nic przeciw takim sympatycznym wariatom, nie mam nawet nic przeciw Trekkerom, a Pilipiuk w przebraniu jest wręcz uroczy 🙂 Tylko, że to się nie przekłada na zapraszanie gościa, a zwłaszcza gościa, który jest oszustem, a zwłaszcza gościa, który jest oszustem certyfikowanym przez… samego siebie (przyznał się, unikając grożącego mu procesu). To jak na zlot wielbicieli kryminałów zamiast Philipa Marlowe’a zaprosić Myszkę Malloya, powiedzmy. 🙂

Zostaw komentarz