Gdzie się podziali Inteligenci?

Autor: Wojtek Sedeńko, kategoria: WIEŚCI, utworzono: 3 sierpień 2012

Pamiętacie polskiego inteligenta z lat PRLu? Można go było rozpoznać na kilometr. Nie śmierdział groszem, bo za wykształcenie w Polsce nigdy się dobrze nie płaciło, wojskowa kurtka khaki, wytarte dżinsy, sandały, długie włosy, broda, w domu kilka ton książek, w głowie wiedza na wszystkie tematy. Dyskutować z takim przy wódce można było do białego rana. Najczęściej opozycjonista, obrońca tradycji, itd. W PRLu wyśmiewany przez władze, które za wzór stawiały chłopo-robotnika. Teraz wyśmiewany, nazywany pogardliwie wykształciuchem, zniknął ze sceny, zastąpiony tumanem celebrytą. Lub osłem z Wiejskiej. Lub przydupasem urzędasem, który nie umie zwykłego pisma sklecić i boi się podjąć jakąkolwiek decyzję samodzielnie. Fantaści taką sytuację opisywali już dawno, dzisiaj możemy obserwować efekt wieloletnich zaniedbań w edukacji. Ja to już boję się czytać gazety lub włączać telewizor w obawie przed potopem głupot wypowiadanych jako prawdy objawione i nienaruszalne. I martwi mnie, że doganiamy Zachód, gdzie inteligencja kryje się po kątach, a klasa średnia ucieka z miast. Takie kwiatki jak amerykańscy kibice dziwiący się, że polscy siatkarze plażowi złomotali ich mistrzów w tej dyscyplinie - jak to możliwe, wszak w Polsce nie ma plaż! 😀 Albo inteligentny (tak dotąd sądziłem) brytyjski pisarz Ian McEwan, nawołujący w swoich popularnych felietonach, aby Brytyjczycy ruszyli do lasów po borowiki, które są znakomitą i arystokratyczną przystawką, a Polacy wyszkoleni w grzybobraniu wycinają te szlachetne grzyby w brytyjskich lasach (też mi lasy, słynny las Sherwood całkowicie zasłania tablica informująca, że tutaj żył niejaki Robin). I stąd wysokie ceny tych rarytasów w sklepach, bo trzeba je przywozić z daleka. Można by tak dalej, ale po co?  Pozostaje mieć nadzieję, że inteligencja jeszcze pojawi się w naszym życiu społecznym. Nie zdziwię się, gdy pojawią się ludzie nawołujący o parytet dla inteligentów. Ja wolałbym parytet dla kompetentnych. Chociaż 5 procent. Następne 5 procent dla rzetelnych. Kolejne dla uczciwych. I jeszcze dla mądrych. I oczytanych. Pracowitych. Znających języki. To już byłaby siła.

6 komentarzy

Anioł:

4 sie 2012 o 1:03.

Ot Fantasta z Ciebie Wojtuś, ot Fantasta 🙁

Wojtek Sedeńko:

4 sie 2012 o 7:18.

Nie można pomarzyć czasem? Nad piwem? Jednym, bo parytet nie pozwala?

Anioł:

4 sie 2012 o 22:30.

Można, a nawet trzeba. Bez marzeń można tylko zwariować.

goldenbrown:

7 sie 2012 o 12:12.

Podpisuję się pod tekstem!
Jakże często wołamy o pomstę do nieba, albo stwierdzamy z rezygnacją: „Polska to dziwny kraj”..

Tom Walenciak:

13 sie 2012 o 23:48.

A mnie trapi od jakiegoś czasu co innego – dewaluacja rozrywki. Pamięta Pan na pewno Wielką Grę. Idea byłą prosta – pan Heniek z walcowni metalu albo pan Rysiek, który na co dzień pełnił rolę technika hodowli w Bobiszynie, miał: a) pasję, która po pracy wypełniała mu życie, np. studiował w czasie wolnym pisarzy romantycznych; b) zacięcie do nauki w celu wygrania wcale nie małej nagrody; c) umiejętność połączenia jednego z drugim. Jakby nie było, cała idea programu sprowadzała się do nagradzania wiedzy i erudycji, z naciskiem na egalitaryzm tychże.

No cóż … jakie programy możemy obejrzeć teraz i za co zostanie nagrodzony pan Heniek w przeciętnym programie np. TVN?

Szkoda.

Wojtek Sedeńko:

14 sie 2012 o 6:36.

To prawda. Wielką Grę powtarzają czasem na TVP Historia i łza w oku się kręci, jak leśniczy K. sypie z rękawa wiedzą o Dostojewskim. Zaginając fachowców w studio. Rozrywkę tworzą coraz głupsi i schlebiając podobnym sobie. Oglądalność. Czyli masowość. Im więcej masy tym dalej od egalitaryzmu.
I mamy te: „Po co oni śpiewają”, „Rżenie na lodzie” itp. Czekałem w poniedziałek na raport z ostatniego dnia olimpiady, bo całą niedzielę dzień zasuwałem fizycznie przy domu, i zanim weszły wiadomości musiałem kątem oka obserwować program Drzyzgi, która zaprasza do swojego programu mutantki: bezrozumną Lolitę, co duka przelatujące jej przez głowę słowa z eteru, zupełnie nie rozumiejąc ich znaczenia i otynkowaną maszkarę, co makijaż nakłada szpachlą i maluje się nawet w nocy, by jej chłop nie ujrzał jej rano w prawdziwym świetle. Dostałem zajadów, a gdzieś pod czaszką tętniło przerażenie. To pokolenie będzie miało głos decyzyjny za lat kilka.

Zostaw komentarz