Barack powinien coś wiedzieć o barakach

Autor: Wojtek Sedeńko, kategoria: WIEŚCI, utworzono: 5 czerwiec 2012

Dwight D. Eisenhower, gdy był jeszcze generałem, a nie prezydentem USA, "wizytował" kilka obozów koncentracyjnych wyzwolonych przez armię amerykańską. Był wielce poruszony tym, co tam zastał. Kazał zrobić bardzo dokładną dokumentację tych zbrodni, a część zdjęć natychmiast wysłał Churchillowi. Na pytanie oficerów ze sztabu, po co tak dokładna dokumentacja, odpowiedział: "Bo za 50 lat znajdzie się skurwysyn, który oznajmi, że to nie miało miejsca". Czy ten ostatni z wielkich prezydentów USA mógł przypuszczać, że te mocne słowa w niecałe 70 lat później będą pasowały jak ulał do jego następcy w Białym Domu, absolwenta jednej z najlepszych uczelni w USA? Rzadko zabieram głos na tematy trącące polityką, bo z natury brzydzę się tym aspektem ludzkiej działalności. Uważam, że do polityki rwą się głównie miernoty, ludzie nie dający sobie rady w miejscach pracy, gdzie potrzeba kompetencji i pracowitości, a nie knucia intryg i wykopywania stołków spod spasionych tyłków. W tej sprawie parę słów mam ochotę powiedzieć. Potyczka o to, by niemieckie nazistowskie obozy w Polsce nie były "polskimi obozami zagłady" jest prowadzona nieudolnie i doprowadzi - to więcej niż pewne - do przegranej batalii. O historię, o jej znajomość poza granicami kraju trzeba walczyć innymi sposobami niż obrażanie się na złe opinie, utyskiwanie, jacy to byliśmy poniewierani przez historię i potężnych sąsiadów, pokazywanie martyrologicznych filmów itp. Trzeba się zachowywać godnie i dumnie poza granicami kraju, polski turysta winien być wizytówką kraju, z którego przyjechał. Podobnie polski pracownik. Trzeba robić filmy o zwycięstwach polskiego oręża, a nie o pięknych porażkach. Dumę narodu trzeba budować na tym, co w Polsce dobre, szlachetne, z czego chcemy być dumni. I zająć się tym z pijarowskim zacięciem, nawet gdyby miało to w jakiś sposób historię polską wybielić. Bo inni robią to bardzo umiejętnie, i nie minie jeszcze 50 lat, a Niemcy zrobią film, jak to Polacy w Gliwicach wywołali wojnę światową.O pogromach Żydów w Anglii, Hiszpanii nikt się dziś nie zająknie- tematu nie ma, Żydożercami są dzisiaj Polacy. Zasłużenie? Absolutnie nie. Pisać trzeba o naszej odsieczy wiedeńskiej (choć było to zwycięstwo koalicjantów, a Sobieski w kilku potyczkach dał strasznie dupy), o szarżach husarii (choć więcej miała porażek, ale te nie powinny przesłaniać spektakularnych zwycięstw), o polskiej tolerancji w XVI wieku, o wielokulturowości Rzeczpospolitej, o bitwie pod Kłuszynem, o wielkich Polakach walczących z powodzeniem w Ameryce, Włoszech, na Węgrzech, o polskich poetach, naukowcach, podróżnikach. Nie kręcić nie-sienkiewiczowskiej końcówki "Ogniem i mieczem", by nie urazić Ukraińców, nie pisać o mgle, która strąciła samolot-męczennik. Film "Katyń" nie powinien być wizytówką Polski. To są bolesne sprawy, nie zapomnimy o nich, ale jaki one budują wizerunek Polaków? Trzeba pokazać Beresteczko i pogrom Ukraińców i Rosjan, ale można też zrobić wspaniały film o Chocimiu i o wielkim wkładzie w tę wiktorię Kozaków Sahajdacznego. Mamy wspaniałe momenty historii, fakt, oddalone w czasie, ale czerpmy z nich pełną garścią. Chwalmy co nasze, jedzmy i pijmy co polskie. Pokazujmy naszą gościnność, bo jest wielka i nie tak znowu często spotykana u innych nacji. Nie ziejmy nienawiścią - na meczach oklaskujmy piękne zagrania, niezależnie, czy były udziałem Rosjan czy Niemców. Godne zachowania kibiców piłkarskich obserwujących treningi obcych piłkarzy więcej zrobią dla wizerunku Polski niż pobrzękiwanie szabelką czy lizanie dupy zachodnim politykom. Wizerunek buduje się w kontaktach międzyludzkich, nie na  dyplomatycznych salonach. Bo zacytowany na początku Eisenhower powiedział jeszcze:  Dyplomata to człowiek, któremu płacą dużo za to, by długo się namyślał, zanim nic nie powie. PS. Cholera, to Euro jakoś samo mi się wtrąciło, pewnie dlatego, że mignęła mi relacja z oklaskiwania Rosjan na treningu. Bardzo to ładne było. Więcej o Euro 2012 na blogu nie będzie.

4 komentarze

Janek Żerański:

5 cze 2012 o 11:28.

Podpisuję się wszystkimi kończynami, z zastrzeżeniem:

„Chwalmy co nasze, jedzmy i pijmy co polskie.”

Tak, jeśli jest to naprawdę warte chwalenia i dobre. Jak gry video. Jeszcze dziesięć lat temu, jakby ktoś mi powiedział, że Polacy zaczną robić świetne gry video wyśmiałbym go na korytarzach szkoły. Dzisiaj gram w http://uk.ps3.ign.com/articles/115/1151686p1.html takiego „Bulletstorm” i okazuje się, że polskie gry – to też fantastyka! – stały się towarem eksportowym.

P.S http://wsieci.rp.pl/opinie/za-burta/Wiedzmin-2-dla-Baracka-Obamy W tym jednym przypadku zamiast „Wiedźmina” powinniśmy dać książki Normana Daviesa.

Łukasz:

5 cze 2012 o 21:07.

Zgadzam się. Jednak aby osiągnąć jakiś efekt w dziele zmiany wizerunku narodu trzeba lat pracy. Co ważne, lat konsekwentnej pracy. Do tego potrzebne są zgoda i jednomyślność. A to przychodzi nam z trudem. Rządzą nami skrajności. Z jednej strony mamy akcje szabelkowe z drugiej nieudane akcje promujące nasz kraj i kulturę. Podoba mi się wizja perfekcyjnie sfilmowanej szarży husarii. Jednak marzeniem mym jest zobaczyć polski film sf. Taki z prawdziwego zdarzenia. Kładę rękę na pieńku, sądząc że „zdziałałby” na świecie więcej niż nie jedna szarża. Może warto więc myśląc o zmianie wizerunku, zrzucić ciężki płaszcz historii i uderzyć w nowe? Szczególnie ubolewam nad opinią żydożerców. Z tego co wiem, żydzi bardziej obawiają się tego co dzieje się aktualnie na zachodzie Europy. Chociażby we Francji.Pozdrawiam

KrzysztofS:

8 cze 2012 o 1:24.

Trzeba było posłuchać, co Silverberg mówił mi w Muzeum Żydowskiego Instytutu Historycznego W Warszawie. Lepiej zna historię Żydów w Polsce niż wszyscy znani mi Polacy oprócz mnie :-). Ellison, w dawnych czasach nie publikowany w Polsce jako „lewicowy Żyd” wie może mniej, ale takie pomysły jak „polski antysemityzm” wyśmiewa. Podobnie jak przekonanie, że „wszyscy Amerykanie są głupi”. Skąd my to znamy?
Jedyną osobą która widziała, co to znaczy „Pijany jak Polak” był pewien Angliki, nie żaden intelektualista, tylko nadzorca zespołu farm w pod Maidstone, w Kencie, nawet bez uniwersyteckiego wykształcenia.
Założę się, że wszyscy co do jednego czytelnicy tegoż komentarza właśnie zaczęli guglować, żeby się dowiedzieć.
Na Worldconie w Glasgow, kiedy rozmawiałem z Barkerem bodajże, ktoś usłyszał fragment w którym użyłem słów „Cud nad Wisłą” (Barker mocno lewicuje, czy lewicował?)… i opieprzył mnie, że do nie był żaden „cud”, po czym wygłosił teorię i polskim wywiadzie, który zatrzymał Budionnego. Był to… Rosjanin. Rosjanina też trzeba było, żeby przedstawił udokumentowaną choć kontrowersyjną teorię roli Rosji w II Wojnie Światowej oraz napisał kilka słów prawdy o sile AK i wadze Powstania Warszawskiego.
Nie Lech Jęczmyk jest twórcą teorii „Nowego Średniowiecza” i nawet popularyzuje ją lekko krzywo. Ta teoria właśnie się sprawdza, na naszych oczach. Zresztą… nigdy nie było inaczej. Świat zawsze składał się z motłochu i elity, zamieszkującej wieże z kości słoniowej i przenoszącej pamięć. W tej chwili różnica po prostu się zaostrza. I nie ma ludzi jednocześnie uczciwych, zdeterminowanych i wystarczająco dobrze słyszalnych, żeby motłoch skutecznie nawrócili. Nie zrobią tego ludzie przekonani, że Norman Davies wielkim historykiem jest, że Polska to „szabelka”, że husaria miała więcej klęsk niż zwycięstw (jak definiujemy klęskę?). Walka ze stereotypami innymi stereotypami nie ma sensu.

Wojtek Sedeńko:

8 cze 2012 o 8:44.

A co powiedział Bob?

Zostaw komentarz