Bawaria, dzień 2 – śladami średniowiecza
Autor: Wojtek Sedeńko, kategoria: WIEŚCI, utworzono: 25 wrzesień 2011
Relację z Bawarii piszę z opóźnieniem, bo choć wydaje nam się, że Internet jest rzeczą powszechną i ogólnie dostępną, to wciąż napotykamy na niezrozumienie potrzeb społeczeństwa informatycznego. Trzygwiazdkowy hotel w uniwersyteckim Erlangen nie miał wolnego dostępu do sieci, więc pierwsze relacje nadaję z Nesselwang, alpejskiego cudnego miasteczka, położonego kilkanaście km od granicy z Austrią. Gdzie Internet jest, w dodatku bardzo szybki.
W drugi dzień rozkoszowaliśmy się średniowieczną Bawarią. Niech nie wydaje się wam to dziwne - w
Rothenburgu nad rzeką Tauber, czas zatrzymał się w XVI wieku. Całe otoczone murami z licznymi basztami, barbakanami, bastejami, i zachowaną sztachulcową architekturą urzeka miliony turystów. I rzeczywiście jest ich tu mnóstwo, ale my, starzy globtroterzy, przybyliśmy do miasta, zanim pojawiły się dziesiątki zorganizowanej stonki turystycznej, a wyjechaliśmy, zanim zaczęła być dokuczliwa i przesłaniająca wszelkie budowle. Obeszliśmy blanki, zwiedziliśmy basteje, ratusz z wysoka wieżą, klasztor. Podziwialiśmy liczne kamienice. Było czym oko ucieszyć. Zjadłem też pierwszego schneeballa, cukierniczy rarytas Bawarii. Smakuje jak stary faworek rzucony za szafę i odnaleziony po roku. Fotografujemy się też pod paroma wynalazkami automobili. Czy to środkowe zdjęcie nie przypomina wam kadru z filmu
Brzdąc Chaplina.
Po Rothenburgu przyszedł czas na
Norymbergę, drugie co do wielkości miasto Bawarii, miasto, które w średniowieczu pełniło rolę centrum europejskiej myśli i kultury. To tu opublikowano m.in.
O obrotach Mikołaja Kopernika. Wolne miasto, dwór cesarski, uniwersytet. Tu urodził się i pracował Albrecht Dürer - w Muzeum Narodowym podziwiamy jego prace, także Van Rijna, Branacha Starszego i wielu innych. Muzeum jest olbrzymie, na wszystko potrzeba tygodnia.
Zwiedzamy górujący nad miastem Zamek Cesarski, podziwiamy dom Dürera, zajadamy się wurstami i piernikami, oglądamy katedry. Na rynkach Norymbergii trwa festyn uliczny, otwarto liczne kramy. Spędzamy tu pół dnia, nogi wchodzą nam w tyłek.
Zostaw komentarz