Autobiografia Osbourne’a

Autor: Wojtek Sedeńko, kategoria: KSIĄŻKI Z REKOMENDACJĄ, utworzono: 7 marzec 2011

Czytam mnóstwo książek, z wielu dziedzin. Ostatnio dostałem od zaprzyjaźnionego wydawnictwa autobiografię Ozzy Osbourna. Nie przepadam za książkami pisanymi przez ghostwriterów na potrzeby podbudowania ego wszelakiej maści celebrytów, ale dla tej zrobiłem wyjątek. Zawsze lubiłem hard rock, choć częściej słuchałem utworów z repertuaru konkurencji, choćby Led Zeppelin, o których Osbourne mówi w samych superlatywach. Ale i Black Sabbath byli kapelą z pierwszych stron i z góry list przebojów, w czasach, gdy na listach pojawiały się utwory nie taneczne.

Chciałem poczytać, co ma do powiedzenia czołowy pajac z kręgu hard rocka, alkoholik, narkoman, lekoman, skandalista, a w ostatnich latach czołowy celebryta świata muzycznego (jego żona, producentka Sharon oraz dzieciaki stworzyli słynny program w MTV). Ozzy nie ukończył szkół, do dzisiaj ma kłopoty z pisaniem i czytaniem (zwala to na dysleksję i wypadek na quadzie), ale dzięki muzyce stał się ikoną rocka o ciężkim brzmieniu.

W sumie nie zawiodłem się na lekturze. Książka jest zbiorem anegdot, prezentuje punkt widzenia Osbourne’a, pełna jest krewkich, wulgarnych bądź chełpliwych historyjek, ale takie życie prowadził Ozzy. Z nizin społecznych na sam szczyt showbiznesu. I w tym stawie pełnym rekinów całkiem nieźle sobie poradził. Autobiografię tę można jednak odczytywać i inaczej. Szukać drugiego dna, analizować, jak wykreowano współczesny biznes muzyczny, obserwować to zza kulis. Można przyjrzeć się życiu codziennemu gwiazd, dostrzec złamane psychiki, kariery i osobowości. Osbournowi zdarzają się nader trafne uwagi o życiu – ale cóż, widział on niemało, niejeden na jego miejscu poszukałby sznura.

Tak więc autobiografia ma podwójną zaletę. Poszukujący grepsów, anegdot, opisów orgii i życia w hotelach otoczonych przez groupies będą zadowoleni. Także ci, których interesuje kreowanie idoli, celebrytów i manipulowanie słuchaczami przez świat biznesu muzycznego. Nie zawiodą się także historycy muzyki. Rekomenduję.

Zostaw komentarz