Rynek książki w Rosji, 2002

Autor: Wojtek Sedeńko, kategoria: artykuły, utworzono: 1 luty 2011

RYNEK KSIĄŻKI W ROSJI

Rosja to bardzo dziwny i egzotyczny dla świata kraj. Wiel­ki pod względem obszaru, zróżnicowany narodowościowo. Być poetą, pisarzem w Rosji, to zawsze było coś – tam kocha i wielbi się ludzi pióra, chociaż komercja powoli zaczyna wy­ciągać swe macki i po ten kraj. Fantastyka była w Związku Radzieckim i obecnie w Rosji zawsze bardzo popularna, uka­zywało się tu wiele periodyków, choć rzadko o zasięgu ogól­norosyjskim – tu w ogóle mało które wydawnictwo ma taki zasięg. To właśnie główna specyfika tego rynku.

Z grubsza można Rosję po­dzielić na kilka centrów wydaw­niczych, największe to Moskwa i Sankt Petersburg, i to one wy­dają 90% książek. Ich dostęp­ność jest zazwyczaj regionalna, chociaż wielkie hity wydawnicze można kupić prawie wszędzie.

Druga ważna cecha rynku książki u naszych wschodnich sąsiadów to popularność rodzi­mych autorów, w czym byliśmy za nimi daleko w tyle, ale powoli ich doganiamy. Rosjanie lubią czytać rosyjskich pisarzy i chociaż Harry Potter i w Rosji jest wszędzie widoczny (wizerunki młodego czarodzieja zo­baczyć można nawet na cerkwiach), to prawdziwe rekordy popularności biją swoi: Akunin, Tołstaja i inni. Mają nakłady milionowe, co nawet w gęsto zaludnionej Rosji jest doskonałym wynikiem.

Towariszcz Rambo

Mają też Rosjanie pewien spe­cyficzny gatunek literacki, czasami chodzący w parze z fantastyką, czyli tzw. bojewiki, W fantastyce głów­nym pisarzem tworzącym bojewiki jest Gołowaczew, autor prozy może nie naj­wyższych lotów, ale nakładami biją­cy wszystkich na głowę. Bojewiki to książki pisane ku pokrzepieniu ro­syjskich serc i ratujące dumę, ura­żoną rozpadem wielkiego imperium. To opowieści o rosyjskich koman­dosach, super gierojach, którzy są w świecie (lub nawet wszechświecie) niezwyciężeni, butnie nisz­czący wszelkie przejawy oporu – takie jakby rosyjskie odpowiedni­ki Rambo, tylko z kałachem i w koszulce matriosa

Jako się rzekło, Rosjanie nadal lubią czytać, widać to w pociągach, metrze, na ulicach. Książki są ogólnie dostępne i ra­czej tanie, średnio około 3-4 do­larów za wolumin, czyli 2 do 3 razy taniej niż w Polsce. Oczywi­ście, zarobki Rosjan są znacznie niższe niż u nas (mówią tu o przeciętnym Rosjaninie, a nie noworuskich bogaczach – sądzę zresztą, że ci ostatni nie należą do czytelniczej braci). Książki drożeją stopniowo, więc tylko czekać, aż ceny się wyrównają (gdy Borys Strugacki zaprezentował swój nowy magazyn za 10 dolarów sztuka, wszyscy krzyknęli: za drogo!). Nakłady są potężne, dla przykładu podam wyniki opublikowane w miesięczniku Kniżnyj Pietierburg, dotyczące wyłącznie wyników wydawnictw petersburskich. Otóż w 1998 roku opublikowano w tym mieście 1600 tytułów w łącznym nakładzie 18,3 miliona egzemplarzy, a w 2001 roku 3577 ty­tułów w nakładzie 26,4 miliona! Z tego fantastyka stanowiła 10%, czyli ponad 300 tytułów w nakładzie ponad 2,5 miliona. Nic dodać, nic ująć.

Dwa ośrodki

Moskwa i Petersburg są jak Warszawa i Kraków, wciąż ry­walizują ze sobą we wszelkich dziedzinach życia. To w tych dwóch miastach mieszkają czołowi rosyjscy pisarze SF i fantasy. W Mo­skwie są to Łukianienko, Wasiljew, Galina, Gołowaczew, Zoricz, Skirjuk, Uspien­ski), kiedyś mieszkali Arkadij Stru­gacki i Kir Bułyczow. W Petersburgu prawdziwym guru jest Borys Strugacki, a poza tym tworzą tu Rybaków, Bała­bucha, Łazarczuk, Łoginów, Romanieckij, Achmanow. Poza tymi dwoma ośrodkami żyją tacy auto­rzy jak Kudriawcew, Łukin. Dodatkowym ośrodkiem rosyjskiej fantastyki jest Ukraina – Ukraińcy piszą po rosyjsku ze względów czysto komercyjnych, inaczej zamknęliby przed swoimi utworami chłonny rynek Rosji. Dopiero po wydaniu rosyjskim ich ksiązki są przekładane na rodzinny ukraiński. Do tych autorów należą: Diaczenko (Kijów), Oldi (Charków) i Walentinow.

W Moskwie i Petersburgu usadowiły się również redakcje najważniejszych pism i wydawnictw, stąd te właśnie miasta nadają ton rosyjskiej fantastyce.

Nakłady

Początkujący autor może liczyć w Rosji na nakład starto­wy 5 tysięcy. Dobrze prosperujący pisarz, znany w kraiu, robi nakłady 50-tysięczne. Z takiego nakładu da się już wyżyć, ale ponieważ odzyskanie pieniędzy od wydawcy czasami grani­czy z cudem (jak w niejednej polskiej oficynie), więc pisać trzeba ciągle. Full time writerów jest w Rosji niewielu, więk­szość dorabia sobie przekładami lub pracą w wyuczonym zawodzie.

Polacy w Rosji są reprezentowani słabo, aczkolwiek tro­chę w tym kierunku się robi. Niedoścignionym Mistrzem wciąż jest Lem, który ma tu przychylną prasę i wspaniałych tłumaczy. Dużą popularność zyskał Sapkowski (nakłady ponad 50-tysięczne), widziałem na półkach Kresa i Lewandowskiego. To głównie fantasy, ale obecni wydawcy nie mają rozeznania w polskim rynku, próbowaliśmy z Gienkiem Dębskim trochę ich pouświadamiać w tym względzie.

Wydawnictwa

Najpoważniejszymi wydawnictwami od fantastyki są EKSMO, AST, TERRA FANTASTICA, DROFA, AZBUKA, TERRA. Większość z nich to wydawnictwa moskiewskie. Każde wy­daje w oddzielnych seriach science fictlon, fantasy, są też serie horroru. Książki są wydawane w Rosji jako trade paperbacki, czyli w twar­dej oprawie, z kolo­rową okładką, ale bez obwoluty.

Fantastyka ma wksięgarniach wydzielone stojaki, rzuca się w oczy kolorystyką okła­dek. Nota bene widziałem książki ilustrowane przez trzech grafików jednocześnie inny plastyk zdobił pierwszą okładkę, inny tył, a jeszcze inny grzbiet książki. Cóż, co kraj, to obyczaj.

Pisma

Najpopularniejszym magazynem jest obecnie Jesli, wy­dawane w Moskwie. Z wyglądu przypomina nieco pisma ame­rykańskie czy naszego Fenixa. Formatu S5, czarno-biała książeczka ponad 100-stronicowa, czasem kilka kolorowych wkładek reklamowych. W środku to, co wszędzie: teksty, recenzje, krytyka.

W Petersburgu zaczął w tym roku ukazywać się pierwszy, jak to oni nazywają, tołstyj żurnał – czyli Połdień XXI wiek Borysa Strugackiego. To ponad 200 stron większego formatu, same teksty i krytyka, głównie ze szkółki literackiej Borysa. Zapowiadano, że nie będzie tu literatury zagranicznej, tylko sami swoi, ale – zdaje się – komercja wymusiła na redaktorze zmianę tych planów.

Nakłady tych pism są 10-tysięczne, pozostałe pisma funk­cjonują na obrzeżach obszarów łownych powyższych reki­nów, z nakładami 500 egz. (jak woroneski F-hobbi) nie mają szans z nimi konkurować.

Zdaje się, że to ogólna tendencja w przypadku pism literackich – jeśli literatura jest ogólnie i w nadmiarze dostępna w księgarniach, to czasopisma mają nakłady mniejsze. Wyjaśnia to olbrzymie nakłady takiej np. „Fantastyki” w czasach reglamentacji papieru.

Fandom

Rosyjski fandom jest dość młodym zjawiskiem. Aczkol­wiek od dawna istnieją w tym kraju kluby fantastyki, to nigdy nie powstała organizacja je zrzeszająca. Państwo radzieckie próbowało patronować fantastom (raczej w celach nadzor­czych) powołując nawet przy Związkach Pisarzy komórki od fantastyki, ale obecnie wszystko jest puszczone na żywioł. Zresztą fandom w tak wielkim kraju może mieć wyłącznie znaczenie regionalne – bilety na samoloty znacznie podro­żały, a na podróż pociągami na takie odległości decydują się tylko wariaci.

Do fanów nie dotarła jeszcze wielka moda na RPG, konwenty podobne są do naszych sprzed lat dwudziestu. Ale są też impre­zy dla profesjonalistów, jak moskiewski Roscon czy petersburski Interpresscon. Tam fanów raczej się nie uświadczy.

Z mnogością ośrodków wydawniczych i fanowskich wiąże się liczba nagród, którymi obdzielają się Rosjanie. Jest ich wręcz zatrzęsienie i właściwie każdy pisarz czy wydawca ma tych na­gród bez liku, przez co trudno oceniać wartość pisarza po liczbie zdobytych laurów.

Pisarze

Niewątpliwie rej wodzi czwórka: Łukianienko, Diaczenkowie (piszące małżeństwo), Rybakow, Łukin. Niewiele od nich od­stają Pierumow, Kudriawcew, Łazarczuk, Łoginow. Z tytanów pozostał na placu boju tylko Bałabucha, bo powieści Borysa Strugackiego raczej do udanych nie należą. Olbrzymie nakłady osiągają autorzy bojewików. Ze wspomnianych autorów, największą charyzmę mają Diaczenkowie i Łukin, który dla wielu jest prawdziwym guru.

Łukianienko pisuje raczej twardą SF, klasyczne space opery, Diaczenkowie piszą fantasy z mocno rozwiniętą psycho­logią postaci, co zbliża ich do głównego nurtu. Rybakow pisze ostatnio serię powieści o historii alternatywnej, w której New­ski połączył siły z Czingiz Chanem, tworząc w Euroazji pań­stwo oparte na filozofii Konfucjusza. Łoginow pisuje głównie fantasy, to mistrz słowa, erudyta, jego książki błyskawicznie znikają z półek.

Z autorów zagranicznych mają Rosjanie na półkach prawie wszystko, w dodatku dużo szybciej niż Polacy. Tłumaczenia Jordana czy Martina ukazują się tam w parę miesięcy po wy­daniu zachodnim. Znani autorzy, jak wielce popularni w Rosji Sheckley czy Farmer, mają własne serie wydawnicze. Poszuki­wane są dobre antologie. Znana w Polsce antologia opowiadań Czas uczniów, kontynuująca wątki powieści braci Strugackich, liczy już sobie cztery tomy, a następne są w zapowiedziach.

Władca Plerścieni Tolkiena ma w Rosji aż 8 tłumaczeń i ani słychać o jakichkolwiek wojnach pomiędzy zwolennika­mi tego czy innego przekładu. Jak widać pieniactwo to wy­łącznie polska cecha. Harry Potter miał łącznie około półtora miliona nakładu, czyli mniej więcej tyle co w Polsce (przy pięciokrotnie większej liczbie mieszkańców).

Rosjanie dopisują też – rzecz w innym kraju niemożliwa z racji konwencji praw autorskich – ciągi dalsze do popularnych cykli powieściowych napisanych przez autorów zagranicznych. Czasami się zdarza, że taką kontynuacją kupuja później wydawnictwa zachodnie, ale zwykle kończy się to oburzeniem z powodu naruszenia praw autorskich. Zrobić jednak nic z tym nie można.

W przypadku fantastyki mamy tu całą serię powieści o Conanie (ponad 50 tomów), kontynuacje Gwiezdnych wojen, Star Treka czy np. Planety śmierci Harrisona. Największą popularnością cieszy się seria książek o Tanii Gotter, młodej czarodziejce na latającej wiolonczeli (sic).

Księgarnie i czarna strefa

Jeszcze niedawno istniały w Rosji księgarnie specjalizują­ce się w fantastyce, niestety wymogi rynku spowodowały, że zbankrutowały. Bolączką rynku jest czarna strefa, spory pro­centowo obrót książką poza księgarniami, na stoiskach ulicznych. A po­nieważ książki z reguły nie mają cen detalicznych, nikt nie jest w stanie dokładnie określić nakładów sprzedawanych książek, pokrzywdzonymi są autorzy. Dostają  po kieszeni ci, co mają prowizję od nakładu i właściwie muszą się opierać na prawdomówności wydawcy. Pisarze w rozmowach nie kryją rozczarowania takim systemem dystrybucji.

Popularność

Oprócz wspomnianych wyżej autorów oraz bojewików, sporą popularnością wśród czytelników cieszą się tzw. projek­ty, czyli wielotomowe serie książek, pisanych przez różnych autorów, które łączy najczęściej postać bohatera.

Taka seria o Conanie ma w Rosji więcej tomów niż w Amery­ce. Rosjanie piszą o kolejnych przygodach barbarzyńcy z Cymmerii od lat, uwspółcześnili mocno tego bohatera, a nawet nadali tym książkom wiele cech humorystycznych. Rzecz nie do pomyślenia w kraju Howarda.

Innymi znanymi projektami jest X-File oraz Wareg – seria o bohaterze, który – dzięki specjalnym własnościom gene­tycznym – może przenosić się do światów alternatywnych. Jednym z autorów jest Misza Achmanow, który wytłumaczył mi zasadę pisania takiej książeczki: ma być jedna scena erotyczna, 2 sceny bitewne, sporo informacji historycznej i happy end. Seria Wareg liczy już sobie ponad 150 tomów, a pomysł przywędrował z… Francji.

I tak się to toczy. Są rzeczy, których z Rosji pewnie nie da­łoby się przenieść na grunt polski, ale są też takie, których można Im pozazdrościć. Przede wszystkim nie malejąca liczba czytelników, wysokie nakłady i popularność rodzimej fanta­styki. A, co tu dużo mówić, rosyjska fantastyka jest naprawdę niezła.

Wojtek Sedeńko

2002

Zostaw komentarz